piątek, 22 kwietnia 2016

Nowości płytowe 22.04.2016

Kolejny piątek i kolejne nowości muzyczne. Znowu jest ich całkiem sporo, najbardziej cieszą premiery polskie- dzisiaj wychodzi chociażby nowa płyta zespołu Hey- wspaniała wiadomość. Wiosna naprawdę w tym roku za sprawą muzyki jest jeszcze piękniejsza :) Jak zawsze wybrałam kilka najciekawszych moim zdaniem muzycznych nowinek.

Hey - Błysk
Hey - Błysk
Dla mnie ta płyta to absolutna bomba. Lubię Hey, zresztą jak chyba jakieś 80% obywateli Polski. Jest to po prostu zespół już kultowy i tyle. O ile większość ich płyt było do tej pory raczej spokojne, liryczne i utrzymane w pewnym określonym klimacie tak Błysk to coś zupełnie innego. Muzycznie to prawdziwa energetyczna bomba z mnóstwem tak uwielbianej przeze mnie elektroniki, z kolei teksty- nie zawsze optymistyczne, takie bardzo w stylu Hey. Takie to wszystko bardzo przewrotne. Sami muzycy mówią o płycie tak: Na „Miłość! Uwaga! Ratunku! Pomocy!" i szczególnie „Do rycerzy, do szlachty, doo mieszczan” składały się głównie spokojne, kontemplacyjne piosenki o misternie skonstruowanej formie. To był czas medytacji, a teraz nastąpił czas działania – mocniej bije serce sekcji, ostrzej kąsa gitara, powróciły mocne, chwytliwe refreny, których nie sposób z Katarzyną nie śpiewać... Coś czuje że dłuuugo się od tej płyty nie "uwolnię" :) Polska płyta roku?


Piotr Zioła - Revolving Door
Piotr Zioła - Revolving Door
Młodzieniaszek z niego, ale jego muzyka jest bardzo dojrzała, a głos niesamowity... Piotra poznaliśmy w programie X-Factor, wprawdzie nie dotarł do finału ale przysłowiowo pozamiatał w programie na całego. Jakiś czas temu jego głos mogliśmy usłyszeć w jednym z utworów na płycie zespołu Rysy, gdzie śpiewa razem z Justyną Święs (The Dumplings) w utworze Przyjmij Brak. Muzycznie Piotr inspiruje się muzyką lat 50-tych i 60-tych (wizualnie chyba też- okładka albumu to mistrzostwo). Ma absolutnie cudowny głos, przepiękną ciepłą barwę. W całym zalewie młodych muzyków, debiutantów naprawdę trudno w tych czasach się wyróżnić i przy tym zrobić dobrą muzykę. Revolving Door to naprawdę dobry debiut.

Łona, Webber- Nawiasem mówiąc
Łona, Webber- Nawiasem mówiąc
Nie jestem szczególną specjalistką od hip-hopu. Ale mam kilku wykonawców hip-hopowych, których lubię słuchać. Coraz częściej przekonuje się jednak, że płyty hip-hopowe to kawał dobrej muzyki i kopalnia tekstów (powtarzam niektóre- nie mówię tutaj np o Gangu Albanii). Posłuchałam sobie kiedyś płyty Cztery i Pół Łony i Webbera i stwierdziłam- wow, fajne! Świetne bity i teksty. Łona i Webber nie wydają często płyt (poprzednia w roku 2011) ale jeśli już to robią to jest to petarda. Pierwszy singiel z nowej płyty- Błąd już narobił dużo hałasu, wygląda więc na to, że Nawiasem Mówiąc będzie kolejnym sztosem od tych Panów.

Mark Knopfler - Altamira

Mark Knopfler - Altamira
Miłośnicy twórczości wokalisty i gitarzysty Marka Knopflera dostają dziś w swoje łapki jego nową płytę. Płyta jest ilustracją dźwiękową do filmu Altamira- z Antonio Banderasem w roli głównej. Film opowiada historię amatorskiego archeologa, który odkrywa jaskinię z prehistorycznymi malowidłami. Muzyka na płycie jest spokojna, nastrojowa, taka w której można się przysłowiowo zatopić. Jeśli ktoś kocha dźwięk klasycznej gitary napewno powinien sięgnąć po tą przepiękną ścieżkę dźwiękową. Dodatkowo w nagraniu płyty wzięła udział słynna perkusistka Evelyn Glennie.

The Lumineers - Cleopatra
The Lumineers - Cleopatra
Kojarzycie singiel Ho Hey? To pierwszy wielki przebój zespołu The Lumineers, teraz wydają kolejną płytę zatytułowaną Cleopatra. The Lumineers to amerykański zespół grający folk-rocka. Od momentu powstania zespołu w 2005 roku zdobyli kilka nagród Grammy, sprzedali 3 miliony płyt, a od kilku lat są w nieustającej trasie koncertowej. Tworzą przepiękną, radosną i melodyjną muzykę. Singiel z nowej płyty - Ophelia- genialny, nowa płyta napewno powtórzy, a może nawet przebije ich debiut z 2012 roku. Ich muzyka to taki muzyczny antydepresant- człowiek kiedy słucha, bezwarunkowo się uśmiecha :)

Lars Danielsson - Sun Blowing
Lars Danielsson - Sun Blowing
Lars to szwedzki kontrabasista/wiolonczelista- kto zna jego twórczość ten wie, że jest to obecnie jeden z najlepszych basistów na świecie. Obdarzony niesamowitą techniką gry i cudowną wrażliwością muzyczną,a  przy tym jest niezwykle skromnym i otwartym człowiekiem. W Polsce znany najbardziej dzięki współpracy z pianistą Leszkiem Możdżerem i perkusistą Zoharem Fresco, z którymi tworzą trio Możdżer/Danielsson/Fresco. Z triem nagrał takie jazzowe sztosy jak The Time czy Polska. Nowa studyjna płyta Danielssona- Sun Blowing, to płyta, którą nagrał między innymi ze świetnym saksofonistą Mariusem Nesetem.

Maciej Fortuna Trio - Jazz
Maciej Fortuna Trio- Jazz
Maciej Fortuna to polski trębacz jazzowy, kompozytor i producent muzyczny. Obecnie jeden z najaktywniejszych jazzmanów w naszym kraju, koncertuje i regularnie wydaje płyty. Jego ostatnia została wydana w tym roku w styczniu, w innym składzie- Maciej Fortuna International Quartet- Zośka, absolutnie genialna- europejski jazz przesiąknięty polskim folkiem. Nie słuchałam jeszcze Jazzu ale już nie mogę się doczekać. Fortuna czerpie z tradycji europejskiego jazzu ale wplata w to całą masę współczesnych efektów w postaci np elektroniki, dzięki temu jego muzyka wykracza ponad jazz i zahacza o funk, acid jazz i fusion.

The Silk Road Ensemble with Yo-Yo Ma - Sing Me Home
The Silk Road Ensemble with Yo-Yo Ma- Sing Me Home
Na koniec płyta z pogranicza szeroko rozumianej muzyki klasycznej oraz muzyki świata. Wspaniały wiolonczelista Yo-Yo Ma razem z The Silk Road Ensemble. Muzycy postanowili muzycznie przedstawić ideę zmieniającego się domu- w dobie kryzysu imigracyjnego temat szczególnie ważny. Jako, że muzycy w zespole pochodzą z naprawdę różnych zakątków naszej planety na płycie odnajdziemy dziedzictwo muzyczne takich krajów jak: Stany Zjednoczone, Iran, Irlandia, Japonia, Chiny, Bałkany i wiele innych. Dla miłośników kunsztu i wirtuozerii Yo-Yo My oraz dla fanów muzyki świata ta płyta będzie napewno wielkim rarytasem. Taki wielki kolorowy muzyczny kalejdoskop dźwięków, krajów i doznań.

Więcej informacji o premierach znajdziecie jak zawsze tutaj. Życzę Wam dużo słońca na niebie, mnóstwo pięknych dźwięków i muzycznych odkryć. A za tydzień kolejne nowości :)

piątek, 15 kwietnia 2016

Nowości płytowe 15.04.2016

Dziś piątek, czas na porcje nowych dźwięków i nowości płytowych. Jest ich całkiem sporo, wiosna obfituje w naprawdę dobre płyty, rozpieszcza nas więc nie tylko budząca się do życia natura :) Korzystajmy i cieszmy się i cudowną przyrodą i piękną muzyką. Dodam, że dzisiejsze nowości płytowe zdominowały wydawnictwa polskie- co cieszy podwójnie :) Wybrałam kilka ciekawszych pozycji, więcej nowości znajdziecie tutaj.


Shy Albatross- Woman Blue

Bardzo tajemnicza okładka i bardzo zagranicznie brzmiąca nazwa zespołu. A to Polacy :) Dziś premierę ma debiutancka płyta zespoły Shy Albatross, zespół założył Raphael Rogiński, a współtworzą Natalia Przybysz, Hubert Zemler oraz Miłosz Pękała. Jeśli mówimy o stylu płyty to możemy mówić tutaj o muzyce etnicznej, płyta czerpie garściami z folku- głównie Ameryki Północnej. W centrum płyty stoi kobieta, muzycy opowiadają o różnych perspektywach kobiet, m.in o niewolnictwie czy problemie głodu. Bardzo ciekawe instrumenty: wibrafon, mandolina, cymbały i wiele innych. Jestem po pierwszym odsłuchu i naprawdę polecam- płyta kompletna od początku do końca, wspaniałe teksty jak i instrumentarium. Dodatkowo głos Natalii Przybysz i nic mówić więcej nie trzeba ;)

Shy Albatross - Woman Blue

Wilki - Przez Dziewczyny
Dziś swoją premierę ma również ósmy studyjny album zespołu Wilki. Krążek zupełnie inny niż poprzedni nastrojowy album zespołu Światło i mrok wydany w 2012 roku. Stylistycznie to trochę powrót do korzeni Wilków czyli do tworzenia energicznej muzyki rockandrollowej. Ciekawostką może być fakt, że do zespołu dołączył syn Roberta Gawlińskiego- Beniamin Gawliński grający na gitarze akustycznej, klawiszach, a także wspomagający czasami ojca wokalnie. Fani klasycznego brzmienia zespołu napewno będą wniebowzięci :)
Wilki - Przez Dziewczyny

Reni Jusis - Bang!
Po kilku latach przerwy wydawniczej powraca z siódmą studyjną płytą Reni Jusis. Trzeba stwierdzić, że Pani Jusis jest w formie. Płyta zdumiewa bogatą warstwą muzyczną, od głębokiej wysmakowanej elektroniki, przez elementy techno a nawet hip-hopowe bity. Dodatkowo na płycie wielokrotnie słychać świetne eksperymenty wokalne Reni. Płyta brzmi bardzo świeżo, melodyjnie, tanecznie, Reni Jusis w tekstach utworów pokazuje siebie jako matkę, kochankę, artystkę, imprezowiczkę, innymi słowy śpiewa o tym jak godzi pracę artystyczną z życiem codziennym. Bardzo dobry muzyczny powrót, płyta zostaje w głowie :)
Reni Jusis - Bang

Lady Pank - Miłość i Władza
Polska rockowa legenda powraca z nową płytą- Miłość i Władza. Panowie świętują w tym roku 35-lecie istnienia zespołu, tyle lat, a oni ciągle w formie. Takie nasze Polskie Rolling Stones, ciągle koncertują i wydają płyty. Lider Janusz Panasewicz mówi o płycie, że jest to klasyczne Lady Pank, nie zawiodą się więc z pewnością starzy fani zespołu jak i nieco młodsze pokolenie, które zna ich głównie z przebojów takich jak" Mniej niż zero" czy "Zawsze tam gdzie Ty"- młodzieńczej energii Panom z Lady Pank z pewnością nie brakuje.
Lady Pank - Miłość i Władza

Siesta Festival 2016
Kolejna już, wydawana co roku, płyta z serii Siesta Festival. Na płycie znalazły się utwory wykonawców biorących udział w tegorocznej szóstej edycji festiwalu Siesta, który odbędzie się w dniach 22-24 kwietnia w Gdańsku. W tegorocznej edycji festiwalu Marcina Kydryńskiego wezmą udział tacy artyści jak Richard Bona, Anoushka Shankar, Ana Moura, Diane Reeves i wielu innych. Festiwal zrodził się z fascynacji różnorodnością kultur, krajów i zakątków naszej planety. Prezentowani wykonawcy tworzą rozmaite projekty muzyczne na styku kultur, religii i doświadczeń. Pozycja dla fanów muzyki świata, world, etnicznej, idealna do odpoczynku np po dniu ciężkim dniu w pracy ;)
Siesta Festival 2016
Kuba Stankiewicz - The Music of Bronisław Kaper

Miłośnicy jazzu z pewnością nie przejdą obojętnie obok nowej płyty wspaniałego pianisty jazzowego Kuby Stankiewicza. To już kolejna płyta (po rewelacyjnej The Music of Victor Young) w której Stankiewicz przypomina nam muzykę genialnych muzyków związanych z Polską, których utwory często słuchamy ale niekoniecznie kojarzymy ich twórców. Tak było w przypadku Victora Younga- mającego polskie korzenie czy w przypadku Bronisława Kapera- polskiego kompozytora urodzonego w Warszawie, szerzej znanego za granicą. Stankiewicz na płycie przypomina nam takie utwory Kapera jak: Invitation czy On Green Dolphin Street. Na płycie obok pianisty grają inni wybitni polscy jazzmani: na kontrabasie Wrocławianin Darek Oleszkiewicz oraz perkusista Peter Erskin.
Kuba Stankiewicz- The Music of Bronisław Kaper

Jan Blomqvist - Remote Control

Jan Blomqvist to pseudonim artystyczny pochodzącego z Berlina producenta i wokalisty Jana Fretera. Jego nowy album Remote Control został wydany pod szyldem Armada Music. Na płycie znajdziemy bardzo ambitną muzykę elektroniczną z charakterystycznym nastrojowym, melancholijnym wokalem Fretera. Jan Blomqvist znany jest ze świetnych występów na żywo i robi się o nim coraz bardziej głośno. Płyta po prostu wciąga swoim nastrojem, warto posłuchać!
Jan Blomqvist - Remote Control
  Carlos Santana - Santana IV

Carlos Santana nagrał nową autorską płytę z muzykami, z którymi ostatni raz nagrał krążek Santana III, a było to dokładnie 45 lat temu! Płyta zawiera 16 premierowych utworów, oprócz Santany na gitarze w nagraniu wzięli również udział Gregg Rolis- klawisze oraz wokal, Neal Schon-gitara, Michael Carabello-instrumenty perkusyjne oraz Michael Schrieve- bębny. Muzyka na krążku to klasyczne Santanowskie granie, latynoskie rytmy, wspaniałe solówki gitarowe Santany, przepiękny wokal. Santana konsekwentnie podąża obraną drogą artystyczną, płyta już po jednym odsłuchu wpada w ucho i cieszy duszę :) Carlos Santana- klasa sama w sobie !
Carlos Santana - Santana I
 PJ Harvey - The Hope Six Demolition Project
Brytyjska multiinstrumentalistka, wokalista rockowa PJ Harvey wydała kolejny świetny (poprzedni jej album Let England Shake z 2011 roku) album- The Hope Six Demolition Project. Tworzy bardzo ambitną muzykę, odważną, undergroundową. Każda jej płyta to osobny eksperyment muzyczny, swobodnie żongluje stylistykami i gatunkami. Po wydaniu poprzedniej płyty wyruszyła w podróż dookoła świata, to właśnie z fascynacji podróżą, krajami, krajobrazami i ludźmi powstała ta płyta-perła.
PJ Harvey- The Hope Six Demolition Projec

 Wild Belle- Dreamland
Zespół Wild Belle tworzą dwie siostry Elliot i Natalie Bergman, krążek Dreamland to ich drugi studyjny album. Przyznam szczerze, że usłyszałam o nich niedawno ale kiedy usłyszałam to pokochałam. Są absolutnie niesamowite, a wokal Natalie hipnotyzujący. Mam nadzieje, że będzie o nich głośno. Ich muzyka to mieszanka popu, reggae i muzyki etnicznej. Dreamland nagrywały z lokalnymi muzykami na Jamajce, naprawdę warto ich posłuchać!
Wild Belle- Dreamland
Kultowa seria płytowa Polish Jazz wznowiona!

Na koniec rarytas. Pod koniec marca premierę miały pierwsze reedycje CD kultowych płyt z serii Polish Jazz. PJ to seria 76 albumów wydawanych przez Muzę Polskie Nagrania w latach 1964-1990. Pod koniec marca ukazały się płyty: Andrzej Kurylewicz Quintet- Go Right, Tomasz Stańko-Twet, Extra Ball- Birthday, Krzysztof Komeda Quintet- Astigmatic, Ewa Bem with Swing Session- Be a Man oraz Novi- Bossa Nova. Dawniej Muza Polskie Nagrania a obecnie Warner Music Poland (który Muze wykupił) co kwartał będzie wypuszczał 6 kolejnych wznowień. Dziś premierę mają wspomniane wcześniej płyty ale w wersjach winylowych. Cała seria to nielada gratka, te wydawnictwa uważane są za kultowe w historii Polskiego jazzu.
Pierwsze reedycje kultowej serii Polish Jazz
To tyle muzycznych nowinek na dziś. Udanego muzycznego tygodnia :) Kolejne nowości za tydzień.

wtorek, 12 kwietnia 2016

Joe Bonamassa - Blues of Desperation. Recenzja

  Desperacki Blues - Blues of Desperation. Dwunasty studyjny album amerykańskiego gitarzysty i wokalisty Joe Bonamassy. Dwunasty studyjny... niezłe tempo można rzec jak na człowieka urodzonego w 1977 roku ( 39 lat ). Oprócz studyjnych na swoim koncie ma też kilka świetnych albumów koncertowych, współpracował z takimi artystami jak np Beth Hart czy Eric Clapton. W jego muzyce słychać inspiracje muzyką Stevie Ray Vaughana, B.B. Kinga, Jeffa Becka czy Buddy'ego Guya. Moja przygoda z Bonamassą zaczęła się kilka miesięcy temu, przesłuchałam koncertową płytę Live at Radio City Music Hall, gdzie grał utwory z Different Shades of Blue czy Dust Bowl- poprzednich płyt studyjnych. No i przepadłam, uwielbiam słuchać tej płyty nadal, jego muzyka już chyba nigdy mi się nie znudzi, dodaje mi energii i wywołuje uśmiech na twarzy :) Czekałam na nową płytę bardzo i muszę powiedzieć, że się nie zawiodłam.

   Płyta miała swoją premierę światową 25 marca. Znalazło się na niej 11 utworów, płyta trwa nieco ponad godzinę. Całość stanowi wyłącznie materiał premierowy. Nagrana została w ciągu zaledwie 5 dni, w Nashville Grand Victor Sound Studios. Producentem krążka został wieloletni współpracownik Bonamassy- Kevin Shirley. Album pod szyldem wytwórni J&R Adventures, w Polsce dystrybuowany jest przez Mystic Production. Płyta do kupienia w Polsce w trzech wersjach, zwykłej wersji CD, Deluxe Silver Edition- zawierającym dodatkowo 64-stronnicową książeczkę ze zdjęciami i innym dodatkami oraz na podwójnym 180-gramowym winylu. Bonamassa mówi o płycie tak: "Najbardziej zróżnicowany i najodważniej zrealizowany krążek w mojej dotychczasowej karierze" i ja się z tym zgadzam w 100%. Płyta jest świetna!
   Na początku płyty mamy istne szaleństwo, pierwszy utwór i od razu Bonamassa szaleje na gitarze elektrycznej. This Train- ten pociąg rusza z impetem na początku płyty, niczym pendolino na trasie Wrocław-Warszawa. Taki szalony wstęp, przyznam szczerze, że troszeczkę odstaje od reszty płyty. Pierwszy utwór jest bardzo rock'rollowy i faktycznie można by pomyśleć, że początek płyty desperacko potrzebuje bluesa. To nie oznacza, że mi się nie podoba, wręcz przeciwnie. To taka bomba na początek, utwór, który wzbudza ogień. Bonamassa nie zwalnia, drugi utwór Mountain Climbing- ostry, twardy, męski kawałek. Początek z rozszalałą perkusją i głosem Joego. W miarę upływu czasu rozkręca się gitara by w kulminacyjnym momencie eksplodować w efektywnej solówce Bonamassy. Tak samo jest ze wspinaczką górską, kulminacja to wejście na szczyt, Bonamassa wspiął się na szczyt, jeśli chodzi o kunszt gitarowy i budowanie napięcia napewno.


Kilka zdjęć ze studia, gdzie nagrywano Blues of Desperation
W trzecim utworze zwalnia, daje nam i sobie odetchnąć. Przepiękny blues z gitarą akustyczną na piedestale. Utwór Drive to pierwszy singiel z nowej płyty. Tym razem przepiękna ballada, muzyka płynie spokojnie niczym motocyklista po amerykańskiej szosie. Tytuły utworów są bardzo obrazowe, to takie puzzle, które autor każe nam połączyć. W utworze przeplata się gitara akustyczna z elektryczną, a ostry głos Bonamassy przełamany został z kolei żeńskim chórkiem, który dodał nieco delikatności, polotności utworowi, odrobinę zmiękczył tę męską muzykę. Czwarty utwór- No good Place for the Lonely zaczyna się mocną gitarą elektryczną i ostrym, szarpanym głosem wokalisty. Początkowo piękna ballada utrzymana w starym bluesowym klimacie. Śpiewanie o samotności w ogóle jest chyba bardzo bluesowe ;) Tą samotność wokalisty potęguje ponownie wykorzystany chór żeński- podkreślając słowo "lonely" oraz elektryczne organy. Na końcu mamy długą, efektywną, improwizowaną solówkę gitarową Bonamassy. Gitara z perkusją szaleją do samego końca. Piąty utwór, tytułowy- Blues of Desperation. Desperacki blues- utwór bardzo mroczny, tajemniczy, momentami z elementami psychodelii. Na początku mroczny głos Bonamassy i wibrująca gitara- czasami mam wrażenie, że ten klimat utworu i efekty gitarowe brzmią razem niczym ...Pink Floyd. Zdecydowanie to mój ulubiony utwór na całej płycie, widać w nim pazur i charakter Bonamassy. Akustyczny oddech mamy natomiast w kolejnym kawałku- The Valley Runs Low. Dla mnie ten utwór to amerykański klasyczny blues, z przepięknymi urozmaiconymi krajobrazami Stanów, które same pojawiają się pod powieką oka. W You Left Me Nothin' But The Bill And The Blues mamy z kolei rock'roll- w mocno klasycznej wersji. Kojarzy mi się mocno z kawałkiem B.B. Kinga - My Lucile, przebojowym klasykiem. Ósmy utwór na płycie- Distant Lonesome Train zaczyna się mocno i rockowo, dudnią bębny, ryczy gitara i śpiewa Bonamassa. Niby podobnie jak poprzednio, w utworze pojawiają się jednak cudownie brzmiące organy elektryczne, które szaleją na równi z perkusją. Brzmienie gitary napędza kawałek, w tle słychać dźwięk miarowo jadącego pociągu. Wyraźnie słychać, ze Panowie bawią się muzyką, nie tylko lider sypie solówkami jak z rękawa, pozostali muzycy również pokazują co potrafią. Fajny rockowy utwór, organy dodały mu smaku, dźwięk jadącego pociągu pozwolił jeszcze bardziej poczuć klimat utworu jak i całej płyty. How Deep This River Runs- pyta Bonamassa w kolejnym utworze. Po burzliwym poprzednim utworze następuje nieco spokojniejsza ballada (bynajmniej na początku) z bardzo emocjonalnym refrenem. Znowu dla podkreślenia kluczowego pytania w utworze wykorzystano żeński chór. W drugiej części, utwór ze spokojnego przeradza się w prawdziwą nawałnicę, popis gry perkusistów rozbudza gitarę elektryczną Bonamassy, który po raz kolejny częstuje nas efektywną solówką gitarową. Bonamassa jest mistrzem budowania napięcia, ze spokojnego początkowo utworu, przechodzi płynnie do bardzo żywiołowego grania w kulminacji, by zakończyć kawałek znowu spokojnie. Jak gdyby po burzy zawsze wschodziło słońce. Dwa ostatnie utwory na płycie to popis instrumentów dętych. Utwór Livin' Easy zaczyna się bardzo jazzowo, wspaniale rozbrzmiewa elektryczne pianino, do tego ryczące instrumenty dęte z saksofonem w roli głównej. Bluesowy wokal Bonamassy lawiruje pomiędzy tym wszystkim, dodatkowo nieśmiało dołącza się jego gitara akustyczna. Jest coś w tym utworze ze swingu, który w połączeniu z bluesową naturą lidera daje specyficzny, niepowtarzalny urok. Głęboki hołd klasyce z umiejętnie wplecionymi własnymi aranżacjami- to styl rozpoznawczy Bonamassy. Na końcu płyty zostajemy uraczeni pięknym wolnym bluesem w utworze What I've Known For A Very Long Time. Tutaj również usłyszymy dęciaki- trąbkę i saksofon, do tego znowu elektryczne pianino, które tworzą piękne tło dla wokalu Bonamassy. Po niezwykle burzliwym i dynamicznym pierwszym utworze na płycie, ostatni to oaza spokoju i wyciszenia.
Na koncertach Bonamassa daje niezłe show
   Cała płyta to taka sinusoida energetyczna właśnie. Dzięki takiej różnorodności, różnym tempom, mnogością wspaniałych muzyków i szerokim wachlarzem instrumentów płyta się nie nudzi. Pomimo tego, że trwa dość długo bo ponad godzinę, słuchając wcale się tego nie odczuwa. Przesłuchałam ją całą dobre kilka razy i wciąż nie mam dość- należy raczej do tych płyt, do których będę co jakiś czas wracać. Ciekawi bardzo okładka albumu- dłonie mężczyzny, po których widać, że czas ich nie oszczędził. Z całą pewnością te szerokie, spracowane dłonie i tytuł płyty Blues of Desperation to niejako skierowanie naszej wyobraźni na to co kryje wnętrze i na klasyczne inspiracje Bonamassy. Nie wiem czy to desperacki blues, z pewnością w wielu momentach mamy na płycie piękny blues, mamy też fragmenty soczystego rock'rolla a pod koniec nawet trochę jazzu, nie można więc powiedzieć, że to 100% bluesa (w dodatku desperackiego). Płyta jest wspaniałą mozaiką wokalno-dźwiękową, Bonamassa śpiewa o podróży, drodze czy samotności. Słuchanie jej to jak podróż pociągiem (pociąg to częsty motyw na płycie), raz pędzącym, a raz zwalniającym (ale tylko na chwilę) pośród pięknych amerykańskich krajobrazów. Porównując płytę z poprzednią studyjną Bonamassy- Different Shades of Blue, to Blues of Desperation napewno jest bardziej dojrzalszy i zdecydowanie mniej "przebojowy"niż poprzedniczka. Sam Bonamassa mówi o materiale na nowej płycie tak " Chcę, żeby ludzie usłyszeli jak ewoluuje muzyka, którą gram", po przesłuchaniu krążka można z całą pewnością stwierdzić, że jego muzyka faktycznie ewoluowała. Ta płyta odsłania przed nami kilka oblicz Bonamassy- od melancholijnego bluesmena po zwariowanego rockn'rollowca.  Już teraz zazdroszczę tym, którzy będą mogli usłyszeć nową płytę na żywo, Bonamassa daje świetne koncerty ( póki co mogę to stwierdzić jedynie oglądając jego koncerty na youtubie ). Kto wie może kiedyś nadarzy się okazja i sama posłucham go live, kto wie ;)

piątek, 8 kwietnia 2016

Nowości płytowe 08.04.2016

   Piątek to międzynarodowy dzień nowości muzycznych. Inicjatywa powstała już jakiś czas temu, w piątki największe wytwórnie muzyczne wypuszczają na rynek swoje nowości płytowe. Fajna akcja, dzięki której data premiery określonej płyty jest taka sama dla słuchaczy z całego świata. Pomyślałam sobie, że co piątek wyłowie kilka najważniejszych nowinek muzycznych i je Wam podrzucę :)

Fani zespołów Pink Freud czy Lao Che dostali dziś nie lada prezent, na półki sklepowe trafiła płyta Jazzombie - Erotyki. Niezwykłe muzyczne połączenie, wczoraj Jazzombie zainaugurowało w Krakowie trasę koncertową promującą album. O tej płycie napewno będzie głośno :)
Jazzombie - Erotyki

Dziś swoją premierę ma również ścieżka dźwiękowa z filmu o Milesie Davisie - Miles Ahead. Premiera filmu o legendarnym trębaczu jazzowym odbędzie się 22 kwietnia. Już teraz możemy jednak posłuchać muzyki z tego filmu. Miles Ahead - Original Motion Picture Soundtrack. Na płycie znajdziemy 11 utworów mistrza Milesa, dodatkowym smaczkiem jest 5 utworów autorstwa Roberta Glaspera, stworzonych specjalnie na potrzeby filmu. Utwory muzyczne przeplecione są słowami Milesa. Ne lada gratka dla miłośników jego twórczości, tzw must have :)
Miles Ahead - Original Motion Picture Soundtrack
Miłośnicy cięższych brzmień, rockowo-metalowych też mają dziś powód do radości. Zespół Deftones wydał swój 8 album studyjny. Deftones - Gore. Laureaci nagrody Grammy z pewnością nie zawiodą materiałem fanów, lider zespołu zapowiedział, że jest to z całą pewnością najlepsza płyta w historii muzyki. Wysoko postawiona poprzeczka, sami oceńcie ;)
Deftones - Gore
Dziś swoją premierę ma również album kanadyjczyka Tiga. Tiga - No Fantasy Required. Tiga tworzy muzykę z gatunku house, electropop oraz bardzo szeroko rozumianą muzykę klubową. Swoją elektroniczną muzykę przeplata wokalem, tworząc czasami bardzo zmysłowe i tajemnicze utwory. Jest znany polskiej publiczności, występował na takich imprezach jak Audioriver czy Tauron Nowa Muzyka.
Tiga - No Fantasy Required
Miłośnicy polskiego hip-hopu dostają dziś w swoje ręce nowy album duetu Rasmentalism. Rasmentalism- 1985. Wydawcą płyty jest Asfalt Records- ktoś mi kiedyś powiedział, że ta wytwórnia zobowiązuje, płyta musi więc być dobra :) Poprzednie krążki duetu- Za młodzi na Heroda czy Wyszli coś zjeść to już klasyki, coś czuje więc że krążek 1985 jest skazany na sukces. Sami autorzy określają płytę jako najbardziej świadomą w ich dorobku i przeznaczoną dla ludzi dorosłych mentalnie, zapowiada się więc ciekawie.
Rasmentalism - 1985
A teraz troszkę prywaty :) Dziś ma swoją premierę również krążek Holding The Stage. Road Shows. Volume 4 Sonn'ego Rollinsa. Sonny Rollins to mój ukochany saksofonista, który pomimo wieku ( 86 lat!!! ) w dalszym ciągu aktywnie koncertuje i tworzy muzykę. Na krążku Holding The Stage znajdziemy najlepsze wykonania koncertowe Rollinsa, zarówno koncertów z lat 70-tych jak i tych współczesnych. Jazz na żywo to kwintesencja energii, magii i prawdziwości muzycznej, mamy więc niepowtarzalną okazję kupić krążek i poczuć się jak na koncercie jednego z najwybitniejszych saksofonistów, Sonny Rollins jest niesamowitym muzykiem. Oby żył 100 lat !
Sonny Rollins - Holding The Stage. Road Shows. Volume 4
Tyle dzisiaj. Więcej nowości znajdziecie ----> tutaj. Obyście odkryli cały worek świetnej muzyki dla siebie na ten tydzień. Kolejne nowości za tydzień :)

poniedziałek, 4 kwietnia 2016

Wkręcona w winyl czyli o miłości do czarnej płyty

   Mówi się na nie różnie,płyty gramofonowe, płyty winylowe, winyle, płyty analogowe, analogi, czarne płyty czy też moje ulubione- dość pieszczotliwie brzmiące placki :) Wszystkie te określenia dotyczą jedynej w swoim rodzaju, niepowtarzalnej płyty winylowej. Co to takiego ten winyl? To nic innego jak przeważnie czarna ( mogą być również kolorowe ), płaska płyta z dziurką w środku, za pomocą urządzenia do odtwarzania płyt analogowych (gramofon) z tej niepozornej płaskiej czarnej płyty wydobywa się muzyka. Powierzchnia płyty pokryta jest spiralnymi rowkami, zawierającymi zapis dźwiękowy. Płyta winylowa została wynaleziona w USA w roku 1887, w Polsce pojawiły się w roku 1899.Były popularne do lat 80-tych, początku 90-tych i zostały zastąpione przez płytę CD. Obecnie od kilku lat możemy zaobserwować wielki powrót czarnych płyt, praktycznie każda wydawana płyta ma swoje winylowe wydanie, zaś ceny analogów są naprawdę wysokie i o wiele wyższe niż płyt CD. Mimo wysokich cen winyle przeżywają (ku mojej wielkiej radości :) ) prawdziwy renesans.
Fragmenty mojej kolekcji: Rolling Stones Beggars Banquet, Gil Evans- Syntetic Evans oraz Frank Sinatra- My Way

   Płyty winylowe są dwustronne, strona A oraz strona B,oznacza to po prostu, że na każdej ze stron mieści się określony zapis muzyczny. Istnieje kilka rozmiarów płyt, obecnie najpopularniejsze są płyty 12 calowe ( płyty długogrające lub maxi single) oraz 7 calowe ( single ). Wcześniej produkowano jeszcze np płyty o średnicy 10 cali, obecnie raczej rzadko spotykane. Na płycie 12 calowej mieści się kilka/kilkanaście utworów ( stąd nazwa płyta długogrająca) lub też maxi singiel ( na każdej ze stron nagrany jest jeden długi utwór),z kolei na każdej ze stron 7 calowej płyty mieści się zazwyczaj jeden lub dwa krótkie utwory. Istnieją różne prędkości odtwarzania płyty winylowej, 33 i 1/3 obroty na minutę w płytach długogrających, 45 obrotów na minutę stosowane do odtwarzania singli. Są to 2 podstawowe prędkości odtwarzania, w przeszłości odtwarzano też płyty z prędkością 16 i 2/3 czy 78 obrotów na minutę i inne. Analogi wykonywane były kiedyś z ebonitu lub polichlorku winylu ( stąd nazwa- winyle), a obecnie raczej tylko z polichlorku- z prostego powodu, płyty polichlorkowe lepiej brzmią, mniej szumią.Tyle jeśli chodzi o tzw sprawy techniczne, jeśli ktoś chciałby wiedzieć więcej to w internecie jest na ten temat cała masa informacji np o procesie wytłaczania płyty winylowej czy też o tym w jaki sposób na płytę winylową nagrywana jest muzyka. Poniżej filmik z cyklu "Jak to jest zrobione" o powstawaniu płyty winylowej.


   Kilka lat temu kompletnie straciłam na punkcie winyli głowę. Kiedyś już coś wspominałam. Zaczęło się od tego, że kupiłam pierwszą płytę winylową- U2 Joshua Tree. Płyta pięknie wyglądała na półce, uwielbiałam ją oglądać/przeglądać jej wnętrze, fascynował mnie sam jej wygląd. Niestety jeszcze wtedy nie miałam gramofonu, nie miałam więc na czym mojej płyty odtworzyć. Jakiś czas później przypadkowo dostałam mój pierwszy gramofon- a była to UNITRA Fonica Artur GWS 123. Nie najlepszy, nie najgorszy- dla mnie był wspaniały. Natomiast kiedy po raz pierwszy odtworzyłam na nim mojego winyla, zakochałam się. I tak zostało do dziś. To ciekawe bo sprzęt nie był doskonały, sama płyta była już mocno zniszczona- jakość muzyki była więc mówiąc delikatnie nie najlepsza. Płyta trzaskała niemiłosiernie, szumiała i momentami wręcz rzęziła- jak gdyby miała zaraz wyzionąć ducha. Mimo to patrzyłam zaczarowana jak płyta się obraca i łapczywie słuchałam. Od tamtego momentu zaczęłam kolekcjonować płyty winylowe. Odwiedzałam czasem różne targi staroci, gdzie kupowałam płyty czasami nawet za 5 złotych, kupowałam też np za pośrednictwem allegro. Czasami dostawałam też płyty w tzw spadku.
    Jeszcze parę lat temu winyle był traktowane troszkę po macoszemu, w dobie płyt CD jakość muzyki z płyt winylowych była dosyć słaba. Obecnie bardzo się to zmieniło, czarne płyty produkuje się inaczej niż kiedyś, są np grubsze niż stare i ważą 180 gram (stare 2 razy mniej) dzięki czemu płyty są stabilniejsze, nie falują jak szalone po talerzu gramofonu, nie trzeszczą, skrzypią i jęczą. Muzyka z nowych winyli brzmi po prostu doskonale. Jakość zmieniła się więc na lepsze, a piękno samego krążka, sam magiczny proces odtwarzania pozostał bez zmian. To wszystko jest bardzo ciekawe, jeszcze niedawno często można było widzieć płyty winylowe na przysłowiowym śmietniku. Ludzie wyrzucali je bo były przestarzałe, zajmowały mnóstwo miejsca i odtwarzały muzykę w złej jakości. Dodatkowo dosyć szybko się zużywały- trzeba pamiętać, że im płyta winylowa bardziej porysowana i pogięta jakość dźwięku również ulega pogorszeniu. O winyla trzeba zatem dbać, trzeba uważać, żeby go nie zniszczyć/porysować, upuścić. Trzeba go czyścić, wycierać ściereczką antystatyczną, a nawet myć. Tak tak, kurz znajdujący się na płycie podczas odtwarzania zbierany jest przez igłę gramofonu. Po jakimś czasie płyta coraz bardziej trzeszczy, szumi, aż nagle igła zjeżdża do samego końca i przestaje odtwarzać. Kurzowa kula zebrana przez igłę uniemożliwia jej dalsze odtwarzanie. Są specjalne szczoteczki do czyszczenia igły więc można taką kurzową kulę usunąć nie niszcząc delikatnej igły. Obecnie bez problemu kupimy różnego rodzaju gadżety do czyszczenia, ściereczki, szczoteczki, nawet urządzenia do mycia płyt winylowych czy też do prostowania powyginanych płyt. Najważniejsze jest jednak to, żeby płytę kochać, jeśli obchodzimy się z nią z miłością odpłaci się nam z nawiązką- dając nam naszą ulubioną muzykę przez bardzo długi czas.
Fragmenty mojej kolekcji: Leszek Możdżer- Piano, Pink Floyd- Endless River i Zbigniew Namysłowski Quintet- Kujaviak Goes Funky.

    Istotny jest również gramofon, na jakim odtwarzamy płyty. Konkretnie, jednym z najważniejszych elementów gramofonu jest igła gramofonowa. Igła ( najczęściej igła diamentowa) przesuwa się po rowkach płyty i odtwarza zawarte na nich dźwięki. Jeśli chodzi o stare gramofony to te najlepsze były produkowane np przez firmę Technics lub Unitra. Obecnie w dobie winylowego boomu produkuje się coraz to lepsze gramofony. Ich ceny są różne ale czasami potrafią kosztować naprawdę sporo, nawet kilka tysięcy złotych. Najpopularniejsze współczesne marki to Denon, Pro-Ject, Audio Technica i wiele wiele innych. Płyty winylowe są więc zajęciem dość absorbującym, wymagające cierpliwości i niestety też pieniędzy (choć jeśli się odpowiednio pokombinuje to nie trzeba wydawać majątku). Efekt jest jednak tego wart. Ja sama mam obecnie stary gramofon marki Dual, model CS 1257. Kosztował 150 złotych, więc raczej niedużo. Odtwarza płyty doskonale. Koszty nie muszą być zatem wysokie. Płyty są w różnych cenach, stare są tańsze ( ale nie zawsze, niektóre perełki np tzw pierwsze tłoczenia kosztują tysiące) nowe droższe. Moja kolekcja płyt winylowych zawiera obecnie około 180 winyli, większość starych, mam też kilka nowych płyt. Radość ze słuchania mam zarówno ze słuchania tych starych jak i nowych, stare po prostu zazwyczaj bardziej trzeszczą :)
A taką kolekcje kiedyś mam nadzieje też mieć ;)

   Miłość do czarnych płyt, którą zarażają się każdego dnia kolejni fani muzyki można próbować wytłumaczyć. Dla każdego jednak płyta winylowa oznacza coś innego. Dla kogoś może być wspomnieniem, sentymentem, ktoś inny może ulec ciekawości, a jeszcze inny stawia na jakość dźwięku. Wiele osób,a  w tym ja sama uważają, że płyta winylowa ma cieplejsze brzmienie, zupełnie inne niż płyta CD. Płyta winylowa dla mnie to takie małe dzieło sztuki. Podwójne dzieło sztuki, a czasami nawet potrójne. Po pierwsze muzyka- rzecz oczywista. Po drugie okładka, częściej w przypadku starych płyt gramofonowych okładki były projektowane przez artystów, grafików i były one naprawdę ważne, czasami tak samo ważne jak muzyka. Teraz okładki czasami są traktowane trochę po macoszemu (na szczęście nie zawsze). Po trzecie teksty, we wnętrzach okładek płyt znajdziemy bardzo często teksty utworów, słowa wstępu od artystów, a w starych płytach często zawierane były historie albumu, artysty oraz cała masa innych rzeczy. Innymi słowy płyty winylowe są przepięknie wydane. Taka uczta dla fana. Uczta na wielu płaszczyznach. Kiedy więc, ktoś kupuje płytę winylową to mam wrażenie, że jeszcze bardziej celebruje tym fakt uwielbienia dla czyjejś twórczości. Bo płyta nie dość, że piękna sama w sobie to jeszcze odtwarzanie jej to swoiste misterium. Nie jest to takie proste jak w przypadku zwykłej płyty CD. Nie włączymy winyla w samochodzie ani w każdej chwili. Słuchanie odbywa się w zaciszu domowym i jest to takie małe święto, bynajmniej dla mnie. Włączam gramofon, delikatnie wyciągam płytę z okładki, ostrożnie nakładam ją na talerz gramofonu, nakierowuję ramię gramofonu z igłą na początek płyty i opuszczam je. Nastaje muzyka. Siadam wygodnie w fotelu i obserwuję. Jak płyta się obraca, a ramię wędruje po kolejnych rowkach płyty. Bardzo mnie to uspokaja. A muzyka- brzmi cudownie, w zasadzie to nie brzmi tylko płynie. To taka moja mała muzyczna celebracja, Tym dla mnie są winyle. Połączeniem miłości do muzyki, ciekawości i radości ze słuchania. I szczerze mówiąc to uwielbiam te wszystkie trzaski i niedoskonałości, są jak linie papilarne płyty, zmarszczki, znaki szczególne- czynią płytę jeszcze bardziej unikatową. Muzyka z płyt winylowych jest niepowtarzalna i nieprzewidywalna i dostarcza emocji, których po prostu nie przelicza się na pieniądze... Oczywiście dobór nośnika muzycznego pozostaje w gestii każdego z Was ale osobiście uważam, że winyl to nie tylko zwykła płyta z zapisem muzycznym ale też dużo dużo więcej, a kto raz spróbuje ten straci dla nich serce i głowę, tak jak ja :) ps byłam wczoraj na odbywającej się raz w miesiącu giełdzie staroci w Świdnicy, zobaczcie co udało mi się "zdobyć" :) ps2 Niebawem przedstawię Wam szerzej moją kolekcje winylową, niektóre egzemplarze są dla mnie naprawdę szczególne i mają swoją historię, zasługują więc na tzw szerszy rozgłos :)
Wczorajsze "łupy" giełdowe. Maxi singiel SBB-Ze słowem biegnę do Ciebie i płyta długogrająca Czesław Niemen&Akwarele- Czy mnie jeszcze pamiętasz. Delicje !:)