niedziela, 29 maja 2016

Enter Enea Festival 2016 - Muzyka, która uniosła wszystkich ku niebu.

 
   Enter Enea Festival 2016 już za nami ! Tegoroczna szósta już edycja, odbywała się w dniach 24-25 maja, tradycyjnie już na plaży przy jeziorze Strzeszyńskim w Poznaniu. Dla mnie było to trzecie z rzędu spotkanie z festiwalem Enter, jedyne czego żałuję to tego, że nie byłam na wszystkich edycjach...Kiedy w 2014 pierwszy raz trafiłam na festiwal wiedziałam, że nie ma drugiego takiego wydarzenia w Polsce, dlatego tak bardzo zachłannie chłonęłam wszystko to co działo wokół mnie w ciągu tych dwóch dni. W tym roku Enter również pochłonął mnie bez reszty, dałam się porwać dźwiękom i cieszyłam się jak dziecko z każdej spędzonej w Strzeszynku chwili.
   Enter narodził się w 2000 roku. Dyrektorem i organizatorem festiwalu jest Jerzy Gumny. Od samego początku dyrektorem artystycznym i dobrym duchem festiwalu jest Leszek Możdżer, który zaprasza nad jezioro Strzeszyńskie wyjątkowe osobowości muzyczne. Jednocześnie sam występował podczas wszystkich edycji festiwalu, prezentując projekty muzyczne, które czasami powstawały wyłącznie z myślą o Enterze. Oprócz wspaniałych artystów, festiwal wyróżnia to, w jakich okolicznościach się on odbywa- tuż obok malowniczego jeziora Strzeszyńskiego, w środku lasu,w miejscu gdzie Matka Natura stworzyła idealne warunki do słuchania muzyki.
W tym roku enter przybrał słoneczne barwy
Jakub Płużek Quartet
Jakub Płużek Quartet
Enterowa wierna publiczność
   Tegoroczna edycja rozpoczęła się we wtorek 24 maja, koncertem Jakub Płużek Quartet w składzie: Jakub Płużek (fortepian), Marek Pospieszalski (saksofon), Maksymilian Mucha (bas) i Dawid Fortuna (perkusja). Tradycji stało się zadość, gdyż i tym razem Enter otworzył się koncertem młodych i piekielnie zdolnych muzyków. Członkowie Jakub Płużek Quartet mimo tego, iż mają zaledwie dwadzieścia kilka lat wyróżniają się niezwykłym kunsztem grania, techniką i talentem improwizatorskim. Zagrali utwory, w których wyraźnie słychać różnorodne inspiracje- od klasycznego jazzu po nowoczesne brzmienie, a nawet elementy muzyki ludowej. Oprócz swoich kompozycji zagrali również kilka znanych melodii jazzowych, które w ich wykonaniu zyskały jakby innego wymiaru. To był koncert, w którym kunszt, świetna technika zostały przełamane młodością i świeżością, uosabiane w szczególności w osobie lidera- szalenie skromnego, pianisty Kuby Płużka. Drugi koncert pierwszego dnia to było wydarzenie absolutnie szczególne i enterowa publiczność ze mną na czele mogła poczuć się naprawdę wyjątkowo wyróżniona tym koncertem. Wszystko za sprawą nowego tria Leszka Możdżera, w którym oprócz niego na fortepianie, zagrali Dieter Ilg (bas) oraz Eric Allen (perkusja). Zgodnie ze wcześniejszymi zapowiedziani, panowie zagrali koncert, który zakorzeniony był w tzw jazzie środka, miał być hołdem dla klasyki. Trio zagrało zupełnie nowe kompozycje Leszka, poszczególne kompozycje pianista dedykował słynnym kompozytorom, którymi na co dzień się inspiruje ( np. Fryderyk Chopin ), lub z którymi miał sposobność kiedyś grać ( jak np niedawno zmarłemu Nano Vasconcelosowi). Koncert był niezwykle różnorodny, miałam wrażenie jakbyśmy odbywali wspólną podróż- spokojną i miarową, a czasami rozedrganą i burzliwą. Czuć było hołd Leszka dla kompozytorów bliskich jego sercu i podjęcie próby "rozkochania"słuchaczy w muzykach będących jego muzycznymi wzorcami. Te kompozycje to kolejny dowód na to, że powrót do klasyki jest ważny i potrzebny, a to co nowe ma i powinno mieć swoje źródło w historii. Tożsamość muzyczna jest drogowskazem i kompasem prowadzącym artystę muzyka po jego muzycznej ścieżce. Wspaniałe i bardzo emocjonalne przeżycie. Ze względu na to iż była to premiera, dla muzyków było to też przeżycie napewno mocno stresujące. Sadząc jednak po reakcjach publiczności, wszyscy byli oczarowani i zachwyceni. Miałam wrażenie, że wszyscy słuchacze początkowo mocno ściskali kciuki, żeby wszystko wyszło dobrze- wyszło najlepiej jak mogło. Mocno liczę i trzymam kciuki, żeby powstała płyta.
Leszek Możdżer/Dieter Ilg/Eric Allen
Zasłuchani i zaczarowani, na scenie Zohar Fresco Quartet
Po koncercie uśmiechnęło się do mnie szczęście, dostałam podpis na płycie od Leszka (kolejny już do mojej kolekcji) i Zohara Fresco- którego złapałam w przelocie. Dziękuję ! Trzeci koncert pierwszego dnia to zanurzenie się w świecie orientu i jazzu romansującego ze światem muzyki ethno. Wyczekiwany bardzo przeze mnie Zohar Fresco Quartet, w którym wystąpili Zohar Fresco (wokal,tamburyn, bębny ramowe), Tomer Bar (fortepian), Stratis Paradelis (kamanche, cretan flauto) oraz Mark Moshayev (perkusja). Cóż to było za przeżycie ! Zohar to przekochany człowiek, niezwykły artysta, uwielbiany w naszym kraju i bardzo dobrze znany enterowej publiczności- na festiwalu występował już kilkukrotnie. To co stworzyli tamtego wieczoru to czysta magia, zahipnotyzowali publiczność, zaczarowali, rozkochali... Za sprawą Zohara, pochodzącego z Izraela, muzyka kwartetu zakorzeniona w jazzie zdominowana została jednak przez tradycję Bliskiego Wschodu. Klimat orientu zawładnął Strzeszyńską plażą, wpływ na to miał napewno niepowtarzalny wokal Fresco- przeszywający i przyprawiający o dreszcze jak i instrumenty, od bębnów tarczowych, tamburyna po flety. W śpiewie Zohara jest wszystko, cały wachlarz emocji- od bólu i cierpienia poprzez radość i euforię- nie można go z czymkolwiek porównać. Artysta totalny, obdarzony niezwykłą duchowością, prawdziwy, szczery. Czułam się po tym występie niesamowicie silna i naładowana emocjami-długo nie mogłam później zasnąć. Jestem pewna, że reszta publiczności miała podobnie. Zohar każdorazowo, kiedy gra obnaża nam swoją duszę- najpiękniejszy dar jaki może dać słuchaczowi. Być na jego koncercie to zaszczyt i naprawdę wielkie przeżycie.

A tuż obok sceny...
Festiwal spędziłam razem z Olą :)

   Dzień drugi rozpoczął się bardzo mocno, występem ponad dwudziestoosobowej orkiestry Nikoli Kołodziejczyka. Usłyszeliśmy nagrodzoną tegorocznym Fryderykiem suitę koncertową Chord Nation. Ze sceny popłynęła tak wielka energia, ten koncert był jak podmuch huraganu, zagrali po prostu brawurowo. Muzycy zgromadzeni na scenie, a pochodzący z różnych krajów zaprezentowali nam dużą dawkę energicznego, transowego i niczym nieograniczonego jazzu.Dźwięki zaskakiwały odmiennością (za sprawą niektórych instrumentów np rożku), a rozbudowane instrumentarium wzbogaciło muzyczną treść. Potęga i rozmach klasyki zderzyły się tutaj z intymnym jazzowym brzmieniem, elementami ludowymi i barwnym ethno. Wciągająca fuzja, której mianownikiem wspólnym był brak ograniczeń.   Tego dnia od samego początku wszyscy z niepokojem patrzyli w niebo, miało się wrażenie, że za chwilę rozpęta się straszliwa burza. Całe szczęście natura jedynie troszkę nas postraszyła i skończyła się na szalejącym wietrze i kilku zagubionych kroplach deszczu. Wiatr tego wieczoru stanowił dodatkowy instrument- czar plenerowego festiwalu.
Nikola Kołodziejczyk Orchestra
Oskar Torok
Rewelacyjna Iva Bittova

Leszek Możdżer/Oskar Torok/Iva Bittova/Zohar Fresco

   Na kolejny koncert tego dnia czekałam najbardziej. Moje zmysły zostały dodatkowo podrażnione już wcześniej, kiedy siedziałam na Strzeszyńskim molo i słuchałam ich próby. A mowa tutaj o kolejnym fascynującym projekcie Leszka Możdżera, do którego zaprosił Czeszkę Ivę Bittovą (wokal, skrzypce) oraz Słowaka Oskara Toroka (trąbka). Gościem specjalnym koncertu był Zohar Fresco (bębny ramowe, wokal). Od pierwszych chwil mnie i wszystkich dookoła po prostu zatkało z wrażenia. To było niezwykłe muzyczne spotkanie międzykulturowe, można rzec spotkanie tytanów. Fortepian i trąbka trzymały jeszcze to wszystko trochę w ryzach, ale już niezwykły, przeszywający i abstrakcyjny wokal Ivy w połączeniu z orientem Zohara unosiły wszystkich wysoko ku niebu. To było jak zanurzenie w innym świecie, bajkowym, magicznym. Iva i jej śpiew poruszył najczulsze punkty w moim ciele. Jej występ był tak emocjonalny, awangardowy, że aż nierealny, od pierwszych chwil otworzyła się przed nami całkowicie, obnażyła duszę- jej emocjonalne podejście do muzyki było niezwykłe. Naprawdę oderwaliśmy się od ziemi, publiczność dała się zaczarować- ciągle jednak wszystkim było mało więc muzycy kilkukrotnie byli wywoływani na bisy owacjami na stojąco. To było muzyczne spotkanie dusz, które prawdopodobnie się już nigdy nie powtórzy, co czyni ten koncert jeszcze bardziej wyjątkowym. Po tym piorunującym dla mnie wydarzeniu nadszedł ostatni niestety koncert festiwalu, wystąpili wiedeńczycy Radio.string.quartet. Kwartet tworzą dwie pary skrzypiec, altówka i wiolonczela.  Ich muzyczny przekaz był połączeniem klasycznej finezji i kunsztu z emocjonalnym, momentami nawet transowym podejściem. Radio.string.quartet to jak dla mnie mistrzowie budowania napięcia, momentami wydawało mi się, że ich muzyka idzie nawet w stronę techno? Nie wiem ale koncert był po prostu piękny. Szczególny podziw dla wiolonczelisty, grającego tego dnia w zastępstwie za Asję Valcic, która musiała w ostatniej chwili odwołać swój występ. Musiał nauczyć się repertuaru w zaledwie jeden dzień, mimo tego wszystkiego idealnie odnalazł się z resztą i zagrał naprawdę wspaniale. Wieczór jednak dla mnie jak i moich koncertowych towarzyszek jeszcze się nie skończył, jako że wcześniej zostałyśmy zaproszone przez Leszka na pofestiwalowe jam session. Być na jamie, na którym grają najlepsi muzycy i widok roześmianego Leszka grającego to na fortepianie, to na perkusji, to na kontrabasie był bezcenny :) Było śmiesznie i naprawdę miło, dzięki za zaproszenie !
Radio.string.quartet
Radio.string.quartet
Radio.string.quartet
   Czas niestety zejść na ziemię. Festiwal się skończył. Nad jeziorem Strzeszyńskim znów odbyły się czary, czas stanął jakby na 2 dni w miejscu, a muzyczne spotkania były niezwykłe. Enter jest fenomenem, festiwal jazzowy w pięknym plenerze, gdzie muzyka współgra z naturą,a mimo plenerowego charakteru wciąż ma bardzo intymny i kameralny charakter. Pewnie dlatego zyskał sobie rzeszę wiernych fanów. Enter rozkochał mnie w sobie swoją wolnością, będę mu wierna na zawsze. Muzyka po raz kolejny poruszyła najgłębsze struny mojego ciała, zupełnie tak jakby to co najwartościowsze i nieodgadnione kryło się w dźwiękach. Dziękuję wszystkim tym, którzy Enter tworzą, zdaje sobie sprawę że jest to masa pracy przez cały rok. Leszek, dziękuję, że jesteś sercem tego festiwalu, że robisz to co kochasz i jesteś po prostu sobą. Serdecznie pozdrawiam moje koncertowe towarzyszki, szczególnie Olę, która namiętnie rozsmakowuje się w jazzie oraz Krysię i Anię, a także wszystkich innych, których spotkałam na enterze. Pozdrawiam również całą załogę schroniska młodzieżowego Hanka, którzy traktują mnie już jak swojego stałego bywalca i są zawsze i wszędzie pozytywni. Załączam kilka moich zdjęć z festiwalu. Za rok widzimy się znowu :)
A to jest moje ulubione zdjęcie z festiwalu :) Leszek Możdżer i Zohar Fresco uwielbiam Was !

piątek, 27 maja 2016

Nowości płytowe 27.05.2016. Robert Glasper/Miles Davis - Everything's Beautiful, uroczy RY X i płyta Dawn, nowa płyta DJ-a Flume- Skin, a na koniec Dubska i płytka Ulicami

   Kochani wróciłam z Poznania, gdzie odbywał się Enter Enea Festival. W dalszym ciągu nie mogę dojść do siebie po tym czego tam doświadczyłam. Staram się jednak powoli wrócić do "świata ludzi" i zacząć normalnie funkcjonować, jeśli ktoś mnie zna wie, że nie jest to dla mnie łatwe. Na moje szczęście mam jednak jeszcze kilka dni urlopu, jestem teraz w moim rodzinnym Wałbrzychu. Spokój postaram się odnaleźć w naturze i zatopić się w zieloności lasów i łąk. A las w maju jest cudowny, bardziej zielony i soczysty niż kiedykolwiek, a do tego rozbrzmiewa ptasią symfonią-intensywniejszą i głośniejszą niż o każdej innej porze roku. Byłam dziś rano na spacerze z moim Fredziem, potrzebuję teraz kilka dni oddechu. Muzyka to pierwsza miłość mojego życia, natura to kolejna. O tegorocznym Enterze napiszę w osobnym poście. Dziś z racji piątku tradycyjnie uraczę Was kilkoma ważniejszymi z mojego punktu widzenia nowościami płytowymi. Więcej informacji o dzisiejszych nowościach znajdziecie jak zawsze tutaj.

Robert Glasper/Miles Davis - Everything's Beautiful
Robert Glasper/Miles Davis- Everything's Beautiful
   Miles, gdyby żył, skończyłby wczoraj 90 lat. Z tej okazji poniekąd, dla uczczenia pamięci największego trębacza wszechczasów Robert Glasper wydał płytę, na której nagrał swoje interpretacje utworów Milesa. Glasper to już światowej sławy pianista, zdobywca nagrody Grammy, autor kilku świetnie przyjętych płyt. Tworzy muzykę głównie jazzową, bardzo chętnie jednak zanurza się również w świecie Hip-Hopu czy R&B. Do współpracy przy płycie Everything's Beautiful Robert Glasper zaprosił same gwiazdy: Erikę Badu, Johna Scofielda, Stevie Wondera, Laurę Mvulę i innych. Sam Glasper o powstawaniu płyty mówił tak: "Czuję, że jak coś robię, to żyję w duchu tego, co robił Miles. (…) Dokumentuję to, co jest wokół mnie, kim teraz jestem, czym jest muzyka. I o tym jest ten projekt. Nie chcieliśmy tylko znowu zremiksowa muzyki Milesa. Chcieliśmy wziąć kilka jego pomysłów, zrekonstruować je i pokazać wpływ jego muzyki na tworzenie nowych rzeczy. (…) Kiedy pracowałem nad tym projektem, usłyszałem utwory, których wcześniej nie znałem". Nie sposób zgodzić się z tym, że Miles Davis dla jazzu jest absolutnym numerem jeden, tak samo jak np Michael Jackson dla popu. Życie i twórczość Milesa była, jest i będzie inspiracją dla wielu muzyków i faktycznie można często odnieść wrażenie, że współczesny jazz cały czas funkcjonuje w duchu tego wielkiego trębacza. Co ciekawe płyta zapowiadana jest jako projekt wspólny Glaspera z samym Milesem, a to za sprawą tego, iż kilkakrotnie oryginalne kompozycje Milesa zostały zsamplowane przez Glaspera. Można więc naprawdę-namacalnie poczuć jego obecność. Myślę, że Miles, perfekcjonista w każdym calu byłby zadowolony z tego jak Glasper "potraktował" jego utwory. Stare, klasyczne kompozycje nabrały zupełnie nowego brzmienia i feelingu, płyta łączy muzyczne światy i pokolenia. Myślę, że Glasper nie mógł zrobić tego lepiej.

RY X - Dawn
RY X - Dawn
   RY X to jest moje ostatnie "odkrycie" muzyczne, kiedy przez zupełny przypadek zaplątał mi się na Spotify jego utwór mocniej zabiło mi serce. A tutaj niespodzianka, akurat dzisiaj premierę ma jego debiutancka płyta zatytułowana Dawn. Kiedy pogrzebałam na jego temat okazało się, że RY X- a właściwie Ry Cuming to pochodzący z Australii artysta, który już od wielu lat działa na scenie muzycznej. Znany do tej pory z takich zespołów jak Howling czy The Acid, teraz postanowił skupić się na solowej karierze. Jeżeli miałabym go z kimś porównywać (choć nie lubię tego robić), żeby lepiej przedstawić Wam jego osobę to skojarzyłam go troszkę z naszym polskim Fismollem. Płyta Dawn jest po prostu piękna. W głównej mierze opiera się na spokojnych szarpnięciach gitary klasycznej, ma się wrażenie jakby RY X jedynie delikatnie muskał struny. Gitara połączona jest ze spokojnym, chłopięco brzmiącym, delikatnym głosem wokalisty. Oczywiście ta płyta to nie tylko gitara i wokal, a dużo dużo więcej. Stylistycznie zakwalifikowana została do szeroko pojętej muzyki alternatywnej, płyta jest jak puzzle- zbiorem wielu stylów i gatunków.Znajdziemy na niej elementy folku, R&B, elektroniki czy ambientu. Muzyka na Dawn płynie spokojnym strumieniem, jest delikatna, subtelna wręcz eteryczna, za sprawą przepięknych tekstów i bardzo intymnego śpiewu wokalisty płyta wyrasta na coś naprawdę wyróżniającego się. Warto tego posłuchać i samemu się o tym przekonać, RY X jest absolutnie niesamowitym artystą. 


Flume - Skin
Flume - Skin
   Kolejny dziś zdolny Australijczyk...Harley Streten znany jako Flume właśnie wydał swój drugi studyjny album zatytułowany Skin. Flume jest producentem muzycznym i DJ-em, tworzącym klubową elektronikę. Ma zaledwie 25 lat, tworzy od kilku i robi się o nim coraz głośniej. Znany jest np ze świetnych remixów Disclousure, Cheta Fakera czy Arcade Fire. Flume zaprosił do współpracy wielu wspaniałych artystów takich jak Tove Lo, Little Dragon, AllunaGeorge i wielu innych. Krążek skierowany jest dla fanów muzyki elektronicznej, klubowej, tanecznej, wyróżnia go ciekawe świeże brzmienie i zaproszeni goście, naprawdę warto posłuchać! Ciekawostka- gdyby komuś spodobała się płyta Skin to Flume niebawem pojawi się w Polsce, zagra 10 listopada na Międzynarodowych Targach Poznańskich, może warto więc skorzystać z okazji i już zaopatrzyć się w bilet.

Dubska - Ulicami
Dubska - Ulicami
   A na koniec na wesoło i po polsku :) Dubska to jeden z najbardziej znanych, najbardziej żywiołowych i kolorowych zespołów reggae w Polsce. Grupa została założona w 1999 roku w Bydgoszczy, do tej pory wydali kilka płyt, między innymi Dubska, Avokado, Dubska Division czy Loko-Loko. Chyba każdy zna ich kawałek Avokado, chętnie i często grany choćby w radiach. Do współpracy nad płytą Ulicami, muzycy zaprosili producenta Aleksandra Molaka "Mothashippa", który znany jest z kolei ze współpracy z Mariką czy Pablopavo. Wokalista zespołu Dubska- Dymitr od kilku lat przemierzał polskie miasta z gitarą w ręce, materiał na nowej płycie jest inspirowany głównie jego przeżyciami z tych kilku lat właśnie. Płyta w głównej mierze zakorzeniona jest w kulturze miejskiej, łączy reggae, ska, hip-hop czy soul, jest bogata stylistycznie i różnorodna- tak jak życie w mieście.Jednocześnie wszystko brzmi bardzo nowocześnie i świeżo, krążek idealny na nadchodzące lato. Jak to bywa wśród muzyków reggae, na żywo ta muzyka brzmi jeszcze piękniej, koncerty są żywiołowe, kolorowe i bardzo pozytywne. Dubska pewnie wyruszą teraz w trasę z nowym materiałem więc polecam się wybrać. Worek pozytywnych doznań i uśmiech na twarzy gwarantowany ;)
   Na dziś to tyle. Ja idę zregenerować się fizycznie, bo po ostatnich dniach dusza nie ma na co narzekać. Pięknych chwil i doznań było dużo. Czuję w sobie siłę. Wam też życzę od czasu do czasu takiego naładowania baterii i duchowego oczyszczenia. Najbliższe dni mam zamiar spędzić na łonie naszej cudownej Matki Natury. Łapcie każdą muzyczną nić jaka się nadarzy bo muzyka leczy duszę. Udanego dźwiękowego tygodnia, peace&love paniwdredach 
ps: wrzucam pstryk z dzisiejszego spaceru, zatopiona w zieloności ślę serdeczne pozdrowienia razem z szanownym mym Fredziem oczywiście :)

piątek, 20 maja 2016

Nowości płytowe 20.05.2016

   Enter Enea Festival już za 4 dni, naprawdę nie mogę się już doczekać. Moje myśli wędrują ciągle w kierunku Strzeszynka, muszę się jeszcze kilka dni skupić na sprawach "doczesnych" i jeszcze trochę i będę miała urlop. A wolne zacznę od Enteru, a później złapię oddech w rodzinnym Wałbrzychu. Wyobrażam sobie jaki piękny musi być teraz las blisko mojego domu, jak śpiewają ptaki i szumią drzewa. Za kilka dni będę mogła wziąć psa na spacer i pójdę zagłębić się w tą Wałbrzyską zieleń. Napewno też na urlopie przesłucham mnóstwo muzyki. A dzisiejsze premiery stwierdzam mocno gitarowe, John Frusciante (teraz może mniej ale kiedyś bardziej gitarowy), Dylan i Clapton- ikony gitary, klasyczny chłopak z gitarą- Ray Wilson, zespół Ira grający rocka i kultowe SBB i ich rock progresywny. Mianownik wspólny gitara, ogłaszam więc tydzień gitarowego grania zatem.

John Frusciante - Foregrow
Johna Frusiante wydaje mi się, nie trzeba chyba nikomu przedstawiać. Wieloletni członek zespołu Red Hot Chilli Peppers, gitarzysta, wokalista, autor tekstów. Z Red Hotami był związany do 2009 roku, nagrał z nimi takie kultowe już płyty jak Californication  czy Stadium Arcadium. Od wielu lat prowadzi solową karierę, jest niezwykle płodnym artystą. Regularnie wydaje nowe płyty, udziela się także na krążkach innych wykonawców, koncertuje. Od zawsze bardzo mocno eksperymentował, zmieniał style, szukał nowych inspiracji artystycznych. Jego największą jest muzyka Jimiego Hendrixa, po za tym czerpie z twórczości takich artystów jak Kraftwerk czy Radiohead. Kiedyś bardziej rockowy i gitarowy dziś radykalnie zmienił styl muzyczny, gitarę zamienił na elektronikę z syntezatorami na czele. EP-ka Foregrow jest tego kwintesencją. Jest to muzyka w 100%  elektroniczna, gdzie pośród gradu efektów syntezatorowych przedziera się mroczny riff gitarowy i głos Johna. Naprawdę czuć w tej muzyce ducha Kraftwerku czy Autechre. Na krążku znalazły się zaledwie 4 utwory, całość trwa nieco ponad 20 minut. Trzeba przyznać, że Frusciante jest artystą, który od dawna nie tworzy dla pieniędzy i nie poddaje się modom i trendom. Nie idzie utartym szlakiem tylko ciężką pracą sam toruje sobie swoją drogę artystyczną. Jeśli jest ktoś fanem bardziej gitarowej i rockowej strony tego muzyka to z pewnością Foregrow go zawiedzie bo gitary jest w niej najmniej. Wszyscy Ci zaś, którzy uwielbiają romans ze starą elektroniką i muzyką eksperymentalną, a ja się do nich zaliczam napewno docenią ten materiał. 
John Frusciante - Foregrow
Eric Clapton - I Still Do
 Eric Clapton to żywa legenda, ikona muzyki rockowej, bluesowej i jeden z najlepszych gitarzystów na świecie- w 2011 roku magazyn "Rolling Stone" sklasyfikował go na drugim miejscu najlepszych gitarzystów wszech czasów. "I Still Do" to już 23 płyta studyjna w jego karierze, zgodnie więc z tytułem płyty nadal tworzy i wcale nie ma zamiaru przechodzić na muzyczną emeryturę. Na płycie znalazło się 12 utworów, z czego jedynie 2 są nowe. Reszta to covery. Ewidentnie czuć i słychać na tej płycie ducha zmarłego w 2013 roku genialnego gitarzysty i bluesmana J.J. Cala. Claptona i J.J.Cala łączyła wieloletnia przyjaźń. Nowa płyta jest bardzo delikatna, spokojna i prawdę mówiąc dla mnie nudna. Blues ale taki jakby miał zaraz zejść na tamten  świat, taki trochę bez powietrza. Nie ma na tej płycie nic co by mną wstrząsnęło do głębi, ale słucha się tego przyjemnie. O właśnie- przyjemna- taka właśnie jest ta płyta. Po prostu...
Eric Clapton - I Still Do
Bob Dylan - Fallen Angels
Dzisiaj swoją premierę ma również płyta kolejnego muzycznego dinozaura. Fallen Angels ukazuje się na cztery dni przed 75-tymi urodzinami Boba Dylana. Jest to już 37 studyjny album tego artysty. Regularnie wydaje płyty i koncertuje, mało tego każdy kolejny album uważany jest za genialny, obsypywany nagrodami i pozytywnymi recenzjami. Naprawdę czuję wielki podziw dla tego człowieka. Nie wspomnę, że też aktywnie koncertuje, w 2014 odwiedził również nasz kraj- zagrał na 8 Festiwalu Legend Rocka w Dolinie Charlotty. Płyta Fallen Angels to zestaw 12 utworów, najbardziej znanych amerykańskich standardów, które na nowo zaaranżował Bob Dylan. Usłyszymy nowe wersje utworów takich wykonawców jak Carolyn Leigh, Johny Mercer czy Harold Arlen. Ciekawi mnie tytuł krążka- upadłe anioły, czy jest to nawiązanie do autorów utworów na płycie, a może do samych utworów- nieco zakurzonych pereł, które trzeba jedynie wyczyścić z kurzu i nadać nowego blasku? Nie wiem, ale wiem jedno- płyta jest świetna. Album jest nie tylko hołdem dla twórczości artystów ważnych dla Dylana i historii muzyki. Jest najlepszą esencją i mieszanką amerykańskiego folku, country bluesa, rocka a nawet jazzu i swingu. Jest esencją Boba Dylana ogólnie, raczącego nas po raz kolejny wspaniałą grą na gitarze i śpiewającego swoim charakterystycznym chropowatym, zmęczonym głosem. Artysta wyrusza w trasę promującą nowy album, narazie głównie po USA i Japonii ale kto wie, może odwiedzi też Europę i nasz piękny kraj?
Bob Dylan - Fallen Angels
Ray Wilson - Song For A Friend
Uwielbiany w naszym kraju artysta, były członek zespołu Genesis wydaje dzisiaj kolejną (już ósmą) solową płytę. Song for A Friend powstał w podziękowaniu dla przyjaciela Raya- Jamesa Lewisa, któremu Ray zawdzięcza bardzo dużo. James zmarł w 2015 roku, po tym jak złamał kręgosłup trafił na wózek inwalidzki. Próbował żyć w ten sposób ale niestety poddał się i popełnił samobójstwo.  Ray mówi, że płyta to zbiór piosenek podnoszących na duchu, bardzo szczerych, które mają inspirować. Jest zresztą znany z tego, że pisze bardzo osobiste utwory, szczere do bólu, prawdziwe. Taki prosty, a zarazem niezwykle szczery i piękny przekaz, od śpiewającego chłopaka z gitarą w ręce, do zwykłych ludzi. Płyta pod wieloma względami jest minimalistyczna i oszczędna w wyrazie, czyni to ją jeszcze bardziej intymną. Mam wrażenie, że w dobie dzisiejszego koloryzowania wszystkiego, rozpasanego efekciarstwa i kiczu taka forma muzycznej ekspresji jest strzałem w dziesiątkę i lekarstwem. Nie jest tajemnicą, że Ray od kilku lat mieszka w Polsce, ożenił się z polską tancerką, jako ciekawostka- występuje ona w teledysku do utworu "Not Long Till The Springtime", dla niej też Ray napisał zresztą ten utwór.
Ray Wilson - Song For A Friend
Ira - My
Do zespołu Ira mam sentyment od wielu wielu lat. Pamiętam, że byłam kiedyś zakochana w jednym utworze, nie wiedziałam wtedy kto go wykonuje. Nie wiem ile mogłam mieć lat, 14? Jakiś czas później byłam na ich koncercie w Wałbrzychu, przez zupełny przypadek zresztą. Darmowy koncert, masa ludzi dookoła i Ira zagrała "Nadzieję" i okazało się, że to ta piosenka. Stałam jak oczarowana, później Ira stała się jednym z moich ulubionych zespołów w tamtym czasie. Do dzisiaj bardzo ich lubię. Pomimo tego, że bardzo się zmienili ( i nie o samą fizyczność tutaj chodzi), ich muzyka też się trochę zmieniła to jednak wciąż obstawiam przy tym, że jest to jeden z najlepszych polskich zespołów rockowych. Płyta "My" została wydana w roku, w którym Ira świętuje 30-lecie swojej pracy artystycznej, jest to więc dla nich i dla fanów płyta szczególna. Może Panowie troszeczkę przez te ostatnie lata złagodnieli (kiedyś grali lekki metal, dziś łagodny rock) ich nowy krążek to wciąż porządna dawka dobrego gitarowego grania i wspaniałe, poruszające teksty o zwyczajności. Ira to zespół, który nigdy mi się nie znudzi i ciesze się, ze wciąż są aktywni muzycznie, nowa płyta mnie nie zawiodła. 
Ira - My
SBB - Hofors 1975
Na koniec jak zwykle zostawiłam sobie wisienkę na torcie :) Płyta wprawdzie ma premierę dzisiaj, ale materiał na niej powstał w latach 70-tych. Odnaleziona taśma z zapisem koncertu, jaki zespół SBB dał w 1975 roku w Szwecji. Zespół był wtedy w swojej najlepszej formie. SBB to jeden z najważniejszych (jeśli nie najważniejszy) polski zespół grający progresywnego rocka, znany również szeroko po za granicami naszego kraju. Absolutna legenda. SBB powstało w roku 1971, pierwotnie w składzie oprócz Józefa Skrzeka (śpiew, gitary, instrumenty perkusyjne), Apostolisa Anthimosa (gitara, instrumenty perkusyjne, instrumenty klawiszowe) był Czesław Niemen. Ich drogi dosyć szybko się rozeszły, zespół funkcjonuje jednak do dziś. Wprawdzie skład zmieniał się przez te lata wielokrotnie, zespół kończył działalność i po kilku latach wracał, to obecnie SBB od kilku lat znowu się reaktywowało, co więcej dają koncerty. Warto kupić tą płytę nie tylko ze względu na fakt, że SBB jest zespołem kultowym i wizjonerskim wręcz w swojej twórczości ale również ze względu na to, że na tym koncercie byli w najlepszej formie, płyta jest więc zatem najlepszą esencją ich muzyki. Świat miał Pink Floyd, my mieliśmy SBB, zresztą mamy do dziś. Oby takich materiałów odnajdywało się więcej.
SBB - Hofors 1975

Więcej informacji o nowościach znajdziecie jak zawsze tutaj. Ja idę gotować obiad, dzisiaj serwuję naleśniki z płatków owsianych zamiast mąki, ze szparagami i mozzarellą, a później rower. Dzień bez roweru to dzień stracony:) Udanego tygodnia jak zawsze! Życzę Wam dużo muzyczno-duchowych uniesień. Pamiętajcie, żeby w natłoku codziennych spraw zawsze znaleźć czas dla siebie, choćby po to, żeby posłuchać muzyki. Peace&Love - paniwdredach

Edit: wróciłam z roweru, pojechałam wałami wzdłuż Odry. Moją ulubioną trasą: Osobowice,Rędzin, Kromera, aż do Sępolna i z powrotem. Złapała mnie mała burza, troszkę zmokłam ale za to mogłam delektować się później świeżym, rześkim powietrzem. Uwielbiam zapach Odry wieczorem i podmuch powietrza na twarzy kiedy jadę. Rower to mój największy (zaraz po muzyce) antydepresant, polecam każdemu.

wtorek, 17 maja 2016

Zaproszenie na Enter Enea Festival 2016

   Za tydzień o tej porze... Będę kąpała się w dźwiękach nad Jeziorem Strzeszyńskim w Poznaniu, będę wdychała zapach jeziora, delektowała się przyrodą, atmosferą i beztroską wolnością. Już za dosłownie kilka dni rozpocznie się Enter Enea Festival 2016. W tym roku jest to już szósta edycja, dla mnie osobiście będzie to trzecia edycja z rzędu. Odkąd pierwszy raz zakosztowałam enterowego klimatu i muzyki, te dwa dni w roku stały się jednymi z moich ulubionych, z całą pewnością każdego roku czekam na festiwal z wielką niecierpliwością. Możecie powiedzieć, festiwal jak każdy inny...Ale każdy, kto był kiedykolwiek na enterze wie, że to nie tylko (i AŻ!) muzyka, spotkania z artystami i wspólne słuchanie muzyki. To coś więcej- to czar tego miejsca, festiwal odbywa się tuż nad jeziorem (zazwyczaj podczas pierwszego koncertu każdego dnia scenę rozświetla zachodzące słońce), cudowna przyroda dookoła (śpiew ptaków towarzyszący koncertom) i kameralna, swobodna atmosfera-to jest po prostu festiwal inny niż wszystkie. Kiedy jestem nad Strzeszynkiem czuję się jak na wakacjach, czas w tym miejscu płynie wolniej, inaczej- w ciągu tych dwóch dni odpoczywam jak nigdzie indziej.
   W tym roku festiwal odbędzie się w dniach 24-25 maja. Podczas pierwszego dnia jako pierwszy zagra Jakub Płużek Quartet- kwartet młodych i bardzo utalentowanych polskich muzyków ze świetnym pianistą Kubą Płużkiem na czele. Widziałam i słyszałam co chłopaki potrafią na ubiegłorocznym Jazzie nad Odrą i mówiąc wprost dają czadu :) Drugi koncert pierwszego dnia to będzie koncert absolutnie specjalny (tak mi się wydaje, a w zasadzie jestem tego pewna!). Zupełnie nowe trio Leszka Możdżera (który jest również dyrektorem artystycznym festiwalu). Oprócz Leszka na fortepianie zagra niemiecki kontrabasista- Dieter Ilg oraz Eric Allen perkusista amerykańskiego pochodzenia. Jeśli chodzi o muzyczne wybory Leszka, jego muzyczny instynkt i tzw "nos" to ufam mu w 100%, dlatego Wiem, że się nie zawiodę. Zresztą bilet na enter jak zawsze kupiłam zanim jeszcze pojawił się program festiwalu. Po poprzednich edycjach, wiem czego po enterze mogę się spodziewać i bilet mogę kupić w ciemno- po prostu wiem że warto. Na koniec pierwszego dnia zagra Zohar Fresco Quartet. Zohar to wspaniały muzyk, o niezwykłej wrażliwości i duchowości- muzyczne spotkania z nim to coś niepowtarzalnego i magicznego. Być może większość kojarzy Zohara z występów w trio- Możdżer/Danielsson/Fresco, jeśli zaś ktoś go jeszcze nie zna, Zohar to izraelski mistrz instrumentów perkusyjnych. To będzie z całą pewnością magiczne zwieńczenie pierwszego dnia festiwalu.




Kilka migawek z poprzednich edycji Enteru. Zdjęcia pochodzą ze strony: www.enterfestival.pl

   Drugiego dnia jako pierwsi na scenie pojawią się Nikola Kołodziejczyk Orchestra. Nikola jest pianistą, kompozytorem i dyrygentem- tegoroczny laureat nagrody Fryderyk w kategorii Jazzowy Album Roku za płytę Barok Progresywny. Wystąpi ze swoim big bandem, coś czuję że ich koncert będzie jak wielki jazzowy podmuch muzyczny, jak to wszystko zabrzmi to ach... ! Kolejny koncert drugiego dnia to znowu mała niespodzianka od dyrektora artystycznego. Zagra po raz kolejny w nowym składzie, trio- Leszek Możdżer na fortepianie, Iva Bittova- na skrzypcach oraz Oskar Torok na trąbce. Szczególnie ciekawi mnie Pani Bittova, czeska artystka, której występy są podobno każdorazowo szczególne ze względu na jej wokal, specyficzny styl gry na skrzypcach oraz bardzo ekspresyjne przeżywanie muzyki. Na koniec festiwalu zaprezentuje się austriacki kwartet smyczkowy radio.string.quartet. Do tej pory kompletnie ich nie znałam, ich koncerty na żywo cechuje podobno rozmach, przestrzeń i wirtuozeria, zaś ich muzyka przekracza granice pomiędzy muzyką popularną, jazzem, a klasyką. Może być to zatem piękne zwieńczenie festiwalu, który od samego początku przekracza muzyczne granice i utarte szlaki, a artyści występujący na enterze bardzo często budują pomosty pomiędzy wieloma gatunkami i stylami muzycznymi. Enter to fuzja wielu rzeczy, wielu płaszczyzn, wszechświatów- emocji, muzyki, przyrody, sztuki. Te wszystkie elementy istnieją ze sobą razem, stąd z roku na rok enter przyciąga coraz więcej słuchaczy, mimo tego w dalszym ciągu jest to festiwal zachowujący kameralny charakter. Idealne miejsce, ludzie i czas do przeżywania muzyki.

   Festiwal już za tydzień, bilety wciąż są jeszcze do kupienia na stronie eventimu, lub we wszystkich empikach w Polsce (ale radze się spieszyć). Dajcie się porwać muzyce i przyjedźcie nad Strzeszynek i proszę nie marudzić, że festiwal jest w środku tygodnia. Można zrobić sobie mały urlop. Naprawdę nie pożałujecie, a kto pierwszy raz zakosztuje enterowego czaru ten będzie chciał wracać co roku. Paniwdredach poleca Enter Enea Festival 2016 ! Oby tylko pogoda dopisała, a będzie pięknie !


piątek, 13 maja 2016

Nowości płytowe 13.05.2016

Muzycznie to był raczej spokojny tydzień. Nie szalałam na żadnym koncercie ale płyt i muzyki przesłuchałam jak zwykle mnóstwo, taki nawyk. Skupiłam się też trochę na pracy (bo w końcu kiedyś trzeba) i na kilku innych rzeczach. Odliczam dni do Enter Enea Festival, który odbędzie się w Poznaniu nad jeziorem Strzeszyńskim w dniach 24-25 maja :) Buzia śmieje mi się na samą myśl. Jakiś czas temu usłyszałam, że trochę mało na blogu mnie jako mnie. Może więc w ramach mojej terapii otwierania się na innych napiszę też coś nie o muzyce. Mianowicie paniwdredach kocha w pierwszej kolejności dźwięki, po drugie odkąd zostałam wegetarianką odkryłam, że uwielbiam gotować, a że sezon jest teraz na szparagi to dużo czasu spędzam na gotowaniu i co najlepsze jedzeniu :) A po trzecie kocham rower, wykorzystałam wczorajszy dzień i spędziłam go na dwóch kółkach. Pogoda była piękna, okoliczności przyrody jeszcze piękniejsze więc jak pojechałam tak nie mogłam wrócić. A dodatkowo odbywa się teraz Europejskie Wyzwanie Rowerowe 2016, w którym walczy również Wrocław. Więc kręcę kilometry ile tylko mogę. Jeśli kochasz Wrocław to wybierz rower ! #KręćDlaWro. Pani w dredach poleca więc dobrą muzykę, jedzenie i jazdę rowerem. Pamiętajcie jednak, że jeżdżenie rowerem w słuchawkach nie jest akurat za dobre ( o czym kilka razy boleśnie się już przekonałam), więc rower tak ale nie w słuchawkach ;) Dziś kilka naprawdę dobrych premier muzycznych, po 6 latach wraca Monika Brodka !

Brodka - Clashes
Brodka - Clashes
Królowa jest tylko jedna. W naszym kraju Monika Brodka z całą pewnością uchodzi za współczesną Królową wokalistyki. A zaczęło się od tego, że wygrała Idola w 2004 roku. Później wydała 2 płyty, Album i Moje Piosenki- kiedy ich posłuchamy to tamta Brodka i obecna Brodka to przepaść. W 2010 roku ukazała się płyta Granda- no i chyba od tej płyty się zaczęło na poważnie. Każdy chyba kojarzy troszkę przewrotną i z przymrużeniem oka brzmiącą kompozycję "W pięciu smakach". Na Grandzie Monika zaczęła eksperymentować, z tekstami, z muzyką. W zasadzie Granda to była rewolucja, napewno wyniosła Monikę na szczyty. Płyta sprzedała się w niesamowitej ilości egzemplarzy, sama często po nią sięgam. Od tamtego czasu Monika bardzo dużo koncertowała, występowała na wielu festiwalach i szukała drogi. 6 lat czekaliśmy na jej nowy krążek, długo ale może było warto. Dzisiaj jej fani się doczekali, tym bardziej,że dwa wypuszczone na światło dzienne single z nowej płyty- Horses i Santa Muerte brzmią naprawdę dobrze. Jestem już po odsłuchu Clashes, za pierwszym razem mnie osobiście nie powaliła na kolana. To świetny album ale chyba spodziewałam się czegoś innego. Płyta jest bardzo dopracowana, dojrzała, a Brodka brzmi na nim jak rasowa zagraniczna gwiazda. Czuć w tej muzyce wielką zmysłowość, jakąś taką trudną do opisania mroczność, a całość jest zawoalowana pewną dozą tajemniczości. Teksty też takie są, o szaleństwie z miłości lub o śmierci. Może przez pogodę za oknem i krzyczącą z każdego rogu wiosnę nie czuję póki co tej muzyki. Ale z całą pewnością wiem i czuję to, że płyta jest dobra pod każdym względem- w Clashes chodzi o coś więcej, jej ponowny odsłuch pozostawię sobie więc na inny czas, może wtedy tak naprawdę ją odkryję w pełni.
Pelson - Bumelant
Pelson - Bumelant
Rapera Pelsona pokazał mi kiedyś Piotr, w zasadzie podrzucił mi po prostu jego płytkę (a w zasadzie EPkę)- 3854 i 3 kroki do posłuchania. Piotr uwielbia Pelsona, ja raczej wielką fanką tego gatunku nie jestem, więc płyta poszła w zapomnienie. Ostatnio jednak ją odgrzebałam i stwierdziłam- oooo fajne ! I tutaj Piotr jeśli to czytasz to wielkie pozdro dla Ciebie :) Tomasz Szczepanek vel Pelson to polski raper i producent muzyczny, najbardziej znany z występów w kultowej formacji hip-hopowej Molesta Ewenement. Od kilku lat prowadzi karierę solową. Co sprawiło, że mi jako osobie, która rzadko sięga po hip-hop Pelson się spodobał. Mianowicie 3854 i 3 kroki to płyta bardzo spójna, historia w niej opowiedziana jest kompletna od początku do końca. Dodatkowo niebanalne teksty i naprawdę fajna warstwa instrumentalna. Ja nazywam to ambitnym hip-hopem (za nieambitny uważam np Gang Albanii...). Nową płytę napewno prędko posłucham, wręcz jestem jej bardzo ciekawa. Co ciekawe Pelson swoją ostatnią płytę długogrającą wydał 11 lat temu, te ostatnie to były EP-ki. Bumelant jest więc podwójnie wyjątkowy, jest to płyta długogrająca, zawiera 10 zupełnie premierowych utworów.

Mamadou and Sama Yoon - Umbada

Mamadou and Sama Yoon - Umbada
:) Uśmiech na twarzy, taka była moja reakcja, kiedy usłyszałam pierwszy utwór tej formacji. Bo to nie jest tylko muzyka etniczna, stylistycznie w tej muzyce jest po trochę afrobeatu, reggae i ethno folku. A jeszcze jeśli obejrzy się jakikolwiek teledysk lub ma się to szczęście zobaczyć ich na żywo zobaczy i poczuje jaką energię ta muzyka niesie. Ma się wrażenie, że muzycy naprawdę świetnie się bawią i tą radością zarażają słuchacza. Zespół powstał w 2014 roku, tworzy go cała armia wspaniałych i doświadczonych muzyków, na czele formacji stoi senegalczyk Mamadou Diouf. Zespół powstał z jego inicjatywy. Utwory śpiewane są w ojczystym języku Mamadou- języku wolof. Więc musimy zaufać wokaliście, kiedy mówi, że śpiewa o miłości, tęsknocie za krajem czy tradycji (chyba, że ktoś zna język wolof, wtedy wszystko zrozumie sam). Muzycy sami o sobie mówią, że podążają swoją indywidualną muzyczną drogą. I tak naprawdę jest, są absolutnie niepowtarzalni, mają wspaniałe instrumentarium, cudownego i uroczego wokalistę, a ich muzyka jest po prostu skąpana w słońcu Afryki.

The Blind Boys of Alabama- Higher Ground

The Blind Boys of Alabama - Higher Ground
Wznowienie kultowej już płyty, wydanej pierwotnie w 2002 roku. The Blind Boys są pionierami muzyki gospel, w ich muzyce słychać również soul czy bluesa. Zespół absolutnie niezwykły, prawdziwy i naprawdę kultowy po prostu. The Blind Boys of Alabama powstali w 1944 roku !!! To jest naprawdę niesamowite, że dalej tworzą i wydają płyty. Przez te wszystkie lata wydali ponad 70 płyt ( nie licząc składanek i różnego rodzaju kolaboracji) i zdobyli 6 nagród Grammy. Za Higher Ground również otrzymali nagrodę Grammy, na wznowieniu znajdziemy dodatkowe 7 utworów w wersji live. Legendy za życia. Naprawdę warto posłuchać jeśli jeszcze ktoś ich nie zna, kawał historii muzyki. Na youtubie, gdzie jest wszystko znalazłam nawet całą Higher Ground i to nawet w dobrej jakości.


Buddha Bar. Volume 18
Buddha Bar. Volume 18
Buddha Bar to seria muzycznych kompilacji, wydawanych cyklicznie. Dziś premierę ma część XVIII. Na składankach Buddha Bar znajdziemy muzykę lounge, chillout czy muzykę świata, idealna kompilacja dla tych, którzy poprzez muzykę potrzebują złapać oddech i nieco się wyciszyć. Wiele z utworów, które znalazły się na tych składankach nie znajdziemy nigdzie indziej, a to za sprawą dwóch Dj-ów odpowiedzialnych za dobór utworów- Dj-a Ravina i Dj-a Sama Popata.
We Draw A- Ghosts
We Draw A- Ghosts
I polski akcent na zakończenie :) Zespół We Draw A- tworzą: Piotr Lewandowski i Radosław Krzyżanowski (znany z zespołu Kamp! ) pochodzący z Wrocławia. Ghosts to ich druga płyta, debiut Moments pochodzi z 2014 roku. Śledzę ich od początku, kiedy pierwszy raz usłyszałam muzykę We Draw A byłam długo w szoku, to po prostu brzmi znakomicie. Moments to głównie nowocześnie brzmiąca muzyka elektroniczna, dream pop, tajemnicza, hipnotyzująca i melancholijna mieszanka. Dodać do tego należy subtelny wokal Piotra Lewandowskiego i wyłania nam się z tego jeden z najlepszych obecnie projektów elektronicznych w Polsce. Na drugiej płycie We Draw A poruszają temat śmierci, po której zostają tyko tytułowe duchy. Jestem strasznie ciekawa całości, chłopaki tworzą naprawdę ambitną muzykę i nie lubią utartych rozwiązań.. Nie mogę się doczekać, kiedy posłucham co duchy mają do powiedzenia.

Więcej dzisiejszych nowości jak zawsze tutaj. Jeśli odkrycie coś nowego to zachęcam do dzielenia się tym, np w komentarzach, może uda się Wam kogoś zainspirować i podrzucić coś ciekawego.  Wiosna w rozkwicie, maj w pełni, korzystajmy z tego co daje nam natura i słuchajmy muzyki, a będzie pięknie ! Udanego tygodnia jak zawsze :) Podrzucam kilka leniwych zdjęć z wczoraj, najpiękniejsza wiosna w mieście tylko we Wrocławiu !


sobota, 7 maja 2016

Nowości płytowe 06.05.2016

   Dużo się ostatnio dzieje :) Do tego stopnia, że nie miałam nawet czasu, żeby zagłębić się w nowości płytowe ( szok !). W ubiegłym tygodniu był Jazz Nad Odrą, nic nie było dla mnie ważniejsze niż te koncerty, musicie mi więc naprawdę wybaczyć, że o nowościach nie napisałam. Całe szczęście nic szczególnie wartego polecenia w tamtym tygodniu akurat nie wyszło. Doszłam już chyba po tym jazzowym maratonie do siebie (zostało mi tylko przeziębienie na pamiątkę). Wczoraj z kolei byłam na równie szczególnym koncercie- L.U.C-a wraz z Orkiestrą Symfoniczną oraz Orkiestrą Dętą w Narodowym Forum Muzyki we Wrocławiu- naprawdę chłopak jest mega pozytywnie zakręconym człowiekiem i świetnym artystą, takiego koncertu NFM jeszcze nie przeżyło... Dodam jeszcze, że L.U.C specjalnie na wczorajszy wieczór sam skomponował muzykę i to na potężną orkiestrę- raper, performer, beatboxer, muzyk, artysta, poeta, propagator kultury, a teraz do tego jeszcze kompozytor (pewnie wszystkiego nie wymieniłam)- no naprawdę pracowity chłopak z niego. Ale dobrze, wczoraj nie napisałam o nowościach bo byłam na świetnym koncercie, mam nadzieję, że mi wybaczycie ;) Postaram się nadrobić.
Wczorajszy piątek przyniósł kilka fajnych nowych płyt, jest czego słuchać.

Gregory Porter- Take Me To The Alley
Gregory Porter- Take Me To The Alley
Gregory Porter jest obecnie chyba najbardziej popularnym i rozpoznawalnym wokalistą jazzowym na świecie. Jego poprzedni album (Liquid Spirit) odniósł niespotykany jak na jazz sukces komercyjny (o artystycznym nie wspomnę), sprzedał się w ogromnej liczbie egzemplarzy (ponad milion sztuk)na całym świecie oraz przyniósł Gregoremu statuetkę Gramy w kategorii "Najlepszy jazzowy album wokalny". Gregory ma niezwykle ciepły, przyjemny i ujmujący głos, każdy kto raz go posłucha zakocha się. Stylistycznie jego muzyka oscyluje w klimacie jazzu, żywiołowej muzyki gospel, a nawet bluesa. Ten niezwykle wrażliwy artysta właśnie wydał płytę (po raz kolejny pod szyldem renomowanej wytwórni Blue Note), jeśli macie ochotę rozpłynąć się w tej muzyce i otulić jego przepięknym wokalem to gorąco polecam.

James Blake- The Colour in Anything 
James Blake- The Colour in Anything
James Blake to młody brytyjski artysta (urodzony w 1988 roku). Jest muzykiem, na co dzień poruszającym się w kręgu muzyki elektronicznej, wyróżnia się też przejmującym i zapadającym w ucho wokalem. Kolejny wokalista dziś. Największy sukces odniósł jak dotąd jego debiutancki album zatytułowany po prostu "James Blake", wydany w roku 2011. Z jego debiutanckiego albumu pochodzą takie genialne utwory jak "Limit to Your Love" czy "Wilhelm Scream". Naprawdę jeśli jeszcze go nie znacie to warto posłuchać, polecam zarówno debiut jak i jego nową płytę, jest to szalenie ciekawy i zdolny artysta. Jego nowa płyta, którą już sobie troszkę posłuchałam jest nieco bardziej wyciszona niż poprzednie, bardziej nastrojowa, melancholijna. Znak rozpoznawczy w postaci świetnych tekstów i przejmującego (nieco mrocznego? )wokalu na tle sączącej się elektroniki pozostał.

Beyonce - Lemonade
Beyonce- Lemonade
Beyonce to artystka, mająca miliony fanów na całym świecie. Zapewne wczorajszego dnia biegli rano czym prędzej do najbliższego sklepu z płytami po kolejny 6 już studyjny album artystki obdarzonej tak niezwykłym wokalem. Bo to, że Beyonce jest obecnie jedną z najpopularniejszych i najzdolniejszych wokalistek na świecie jest rzeczą oczywistą. W dodatku regularnie wydaje płyty (choć przyznam szczerze, że robi to troszkę z zaskoczenia) i na dodatek dobre płyty (nie jest okazjonalną gwiazdeczką jednego utworu ani jednej płyty, utrzymuje ciągle ten sam-wysoki poziom) i daje koncerty. Płyta składa się z 12 premierowych utworów oraz godzinnego filmu na dvd, który scala utwory w audio-wizualną całość.  Nie słuchałam jeszcze Lemonade, patrząc na recenzje innych to płyta podobno inna muzycznie niż poprzednie, zaskakująca i podobnież świetna.

Tides From Nebula - Safehaven
Tides From Nebula - Safehaven
Tides From Nebula to polski zespół, grający rocka i post-rocka. Grupa została założona w 2008 roku. Z powodzeniem koncertują nie tylko w kraju ale też za granicą ( i naprawdę możemy być z nich dumni). Kiedy myślę o najciekawszych polskich zespołach rockowych dla mnie obecnie to zdecydowanie Riverside i Tides From Nebula właśnie. Ich muzyka to nie tylko zwykłe gitarowe granie, nie jest przewidywalna, jest szalenie ciekawa, bogata kompozycyjnie i instrumentalnie, mam wrażenie, że te dźwięki płyną, a każda kolejna płyta jest lepsza. O tym, że są dobrzy może też świadczyć fakt, że producentem ich drugiej płyty z 2011 roku był sam Zbigniew Preisner. Sami muzycy twierdzą, że Safehaven jest zdecydowanie odważniejszy i mroczniejszy niż poprzednie wydawnictwa. Zaczęłam powoli się wgryzać w ich nowe dzieło i narazie jestem lekko oszołomiona,bo bardzo mi się podoba. Napewno Safehaven zagości w moich słuchawkach na dłużej. A i jeszcze jedno- niesamowita okładka albumu, jeśli bym ich nie znała, już przez samą okładkę zwróciłabym na płytę uwagę.

Coung Vu, Pat Metheny - Coung Vu Trio Meets Pat Metheny
Coung Vu, Pat Metheny - Coung Vu Trio Meets Pat Metheny
I na koniec dziś nowa propozycja płytowa od uwielbianego gitarzysty jazzowego Pata Metheny i trębacza Coung Vu. Dyskografia Metheny'ego jest tak przepotężna, że nie wiem, czy starczyło by tygodnia, żeby wszystkiego posłuchać, jest też zdobywca 20 nagród grammy. Czego się nie dotknie tam sukces. Uwielbia ciekawe współprace i kolaboracje muzyczne, tym razem nagrał płytę wspólnie z trębaczem pochodzenia wietnamskiego Coungiem Vu. Panowie oboje zgodnie twierdzą, że świetnie im się współpracowało, kiedy spotykają się tacy muzycy to musi wyjść z tego dobra płyta. Jeszcze nie słuchałam efektu tejże współpracy ale jestem pewna, że płyta brzmi dobrze, Pata można polecać w ciemno.

Na dzisiaj tyle z mojej strony, więcej informacji o aktualnych premierach jak zwykle tutaj. A bym zapomniała ! Wpadł mi w ręce nowy film o Janis Joplin- zatytułowany po prostu Janis, film pokazujący zwyczajne ludzkie oblicze Janis, jej pogmatwany życiorys i trudne kroki ku karierze muzycznej. Janis to dla mnie artystka, hipiska wszechczasów, uwielbiam ją- przyjemnie będzie spędzić dzisiejszy wieczór poniekąd w jej towarzystwie :)
Amy Berg - Janis

Udanego tygodnia, trzymajcie się! Dużo inspirujących dźwięków jak zawsze !