piątek, 20 maja 2016

Nowości płytowe 20.05.2016

   Enter Enea Festival już za 4 dni, naprawdę nie mogę się już doczekać. Moje myśli wędrują ciągle w kierunku Strzeszynka, muszę się jeszcze kilka dni skupić na sprawach "doczesnych" i jeszcze trochę i będę miała urlop. A wolne zacznę od Enteru, a później złapię oddech w rodzinnym Wałbrzychu. Wyobrażam sobie jaki piękny musi być teraz las blisko mojego domu, jak śpiewają ptaki i szumią drzewa. Za kilka dni będę mogła wziąć psa na spacer i pójdę zagłębić się w tą Wałbrzyską zieleń. Napewno też na urlopie przesłucham mnóstwo muzyki. A dzisiejsze premiery stwierdzam mocno gitarowe, John Frusciante (teraz może mniej ale kiedyś bardziej gitarowy), Dylan i Clapton- ikony gitary, klasyczny chłopak z gitarą- Ray Wilson, zespół Ira grający rocka i kultowe SBB i ich rock progresywny. Mianownik wspólny gitara, ogłaszam więc tydzień gitarowego grania zatem.

John Frusciante - Foregrow
Johna Frusiante wydaje mi się, nie trzeba chyba nikomu przedstawiać. Wieloletni członek zespołu Red Hot Chilli Peppers, gitarzysta, wokalista, autor tekstów. Z Red Hotami był związany do 2009 roku, nagrał z nimi takie kultowe już płyty jak Californication  czy Stadium Arcadium. Od wielu lat prowadzi solową karierę, jest niezwykle płodnym artystą. Regularnie wydaje nowe płyty, udziela się także na krążkach innych wykonawców, koncertuje. Od zawsze bardzo mocno eksperymentował, zmieniał style, szukał nowych inspiracji artystycznych. Jego największą jest muzyka Jimiego Hendrixa, po za tym czerpie z twórczości takich artystów jak Kraftwerk czy Radiohead. Kiedyś bardziej rockowy i gitarowy dziś radykalnie zmienił styl muzyczny, gitarę zamienił na elektronikę z syntezatorami na czele. EP-ka Foregrow jest tego kwintesencją. Jest to muzyka w 100%  elektroniczna, gdzie pośród gradu efektów syntezatorowych przedziera się mroczny riff gitarowy i głos Johna. Naprawdę czuć w tej muzyce ducha Kraftwerku czy Autechre. Na krążku znalazły się zaledwie 4 utwory, całość trwa nieco ponad 20 minut. Trzeba przyznać, że Frusciante jest artystą, który od dawna nie tworzy dla pieniędzy i nie poddaje się modom i trendom. Nie idzie utartym szlakiem tylko ciężką pracą sam toruje sobie swoją drogę artystyczną. Jeśli jest ktoś fanem bardziej gitarowej i rockowej strony tego muzyka to z pewnością Foregrow go zawiedzie bo gitary jest w niej najmniej. Wszyscy Ci zaś, którzy uwielbiają romans ze starą elektroniką i muzyką eksperymentalną, a ja się do nich zaliczam napewno docenią ten materiał. 
John Frusciante - Foregrow
Eric Clapton - I Still Do
 Eric Clapton to żywa legenda, ikona muzyki rockowej, bluesowej i jeden z najlepszych gitarzystów na świecie- w 2011 roku magazyn "Rolling Stone" sklasyfikował go na drugim miejscu najlepszych gitarzystów wszech czasów. "I Still Do" to już 23 płyta studyjna w jego karierze, zgodnie więc z tytułem płyty nadal tworzy i wcale nie ma zamiaru przechodzić na muzyczną emeryturę. Na płycie znalazło się 12 utworów, z czego jedynie 2 są nowe. Reszta to covery. Ewidentnie czuć i słychać na tej płycie ducha zmarłego w 2013 roku genialnego gitarzysty i bluesmana J.J. Cala. Claptona i J.J.Cala łączyła wieloletnia przyjaźń. Nowa płyta jest bardzo delikatna, spokojna i prawdę mówiąc dla mnie nudna. Blues ale taki jakby miał zaraz zejść na tamten  świat, taki trochę bez powietrza. Nie ma na tej płycie nic co by mną wstrząsnęło do głębi, ale słucha się tego przyjemnie. O właśnie- przyjemna- taka właśnie jest ta płyta. Po prostu...
Eric Clapton - I Still Do
Bob Dylan - Fallen Angels
Dzisiaj swoją premierę ma również płyta kolejnego muzycznego dinozaura. Fallen Angels ukazuje się na cztery dni przed 75-tymi urodzinami Boba Dylana. Jest to już 37 studyjny album tego artysty. Regularnie wydaje płyty i koncertuje, mało tego każdy kolejny album uważany jest za genialny, obsypywany nagrodami i pozytywnymi recenzjami. Naprawdę czuję wielki podziw dla tego człowieka. Nie wspomnę, że też aktywnie koncertuje, w 2014 odwiedził również nasz kraj- zagrał na 8 Festiwalu Legend Rocka w Dolinie Charlotty. Płyta Fallen Angels to zestaw 12 utworów, najbardziej znanych amerykańskich standardów, które na nowo zaaranżował Bob Dylan. Usłyszymy nowe wersje utworów takich wykonawców jak Carolyn Leigh, Johny Mercer czy Harold Arlen. Ciekawi mnie tytuł krążka- upadłe anioły, czy jest to nawiązanie do autorów utworów na płycie, a może do samych utworów- nieco zakurzonych pereł, które trzeba jedynie wyczyścić z kurzu i nadać nowego blasku? Nie wiem, ale wiem jedno- płyta jest świetna. Album jest nie tylko hołdem dla twórczości artystów ważnych dla Dylana i historii muzyki. Jest najlepszą esencją i mieszanką amerykańskiego folku, country bluesa, rocka a nawet jazzu i swingu. Jest esencją Boba Dylana ogólnie, raczącego nas po raz kolejny wspaniałą grą na gitarze i śpiewającego swoim charakterystycznym chropowatym, zmęczonym głosem. Artysta wyrusza w trasę promującą nowy album, narazie głównie po USA i Japonii ale kto wie, może odwiedzi też Europę i nasz piękny kraj?
Bob Dylan - Fallen Angels
Ray Wilson - Song For A Friend
Uwielbiany w naszym kraju artysta, były członek zespołu Genesis wydaje dzisiaj kolejną (już ósmą) solową płytę. Song for A Friend powstał w podziękowaniu dla przyjaciela Raya- Jamesa Lewisa, któremu Ray zawdzięcza bardzo dużo. James zmarł w 2015 roku, po tym jak złamał kręgosłup trafił na wózek inwalidzki. Próbował żyć w ten sposób ale niestety poddał się i popełnił samobójstwo.  Ray mówi, że płyta to zbiór piosenek podnoszących na duchu, bardzo szczerych, które mają inspirować. Jest zresztą znany z tego, że pisze bardzo osobiste utwory, szczere do bólu, prawdziwe. Taki prosty, a zarazem niezwykle szczery i piękny przekaz, od śpiewającego chłopaka z gitarą w ręce, do zwykłych ludzi. Płyta pod wieloma względami jest minimalistyczna i oszczędna w wyrazie, czyni to ją jeszcze bardziej intymną. Mam wrażenie, że w dobie dzisiejszego koloryzowania wszystkiego, rozpasanego efekciarstwa i kiczu taka forma muzycznej ekspresji jest strzałem w dziesiątkę i lekarstwem. Nie jest tajemnicą, że Ray od kilku lat mieszka w Polsce, ożenił się z polską tancerką, jako ciekawostka- występuje ona w teledysku do utworu "Not Long Till The Springtime", dla niej też Ray napisał zresztą ten utwór.
Ray Wilson - Song For A Friend
Ira - My
Do zespołu Ira mam sentyment od wielu wielu lat. Pamiętam, że byłam kiedyś zakochana w jednym utworze, nie wiedziałam wtedy kto go wykonuje. Nie wiem ile mogłam mieć lat, 14? Jakiś czas później byłam na ich koncercie w Wałbrzychu, przez zupełny przypadek zresztą. Darmowy koncert, masa ludzi dookoła i Ira zagrała "Nadzieję" i okazało się, że to ta piosenka. Stałam jak oczarowana, później Ira stała się jednym z moich ulubionych zespołów w tamtym czasie. Do dzisiaj bardzo ich lubię. Pomimo tego, że bardzo się zmienili ( i nie o samą fizyczność tutaj chodzi), ich muzyka też się trochę zmieniła to jednak wciąż obstawiam przy tym, że jest to jeden z najlepszych polskich zespołów rockowych. Płyta "My" została wydana w roku, w którym Ira świętuje 30-lecie swojej pracy artystycznej, jest to więc dla nich i dla fanów płyta szczególna. Może Panowie troszeczkę przez te ostatnie lata złagodnieli (kiedyś grali lekki metal, dziś łagodny rock) ich nowy krążek to wciąż porządna dawka dobrego gitarowego grania i wspaniałe, poruszające teksty o zwyczajności. Ira to zespół, który nigdy mi się nie znudzi i ciesze się, ze wciąż są aktywni muzycznie, nowa płyta mnie nie zawiodła. 
Ira - My
SBB - Hofors 1975
Na koniec jak zwykle zostawiłam sobie wisienkę na torcie :) Płyta wprawdzie ma premierę dzisiaj, ale materiał na niej powstał w latach 70-tych. Odnaleziona taśma z zapisem koncertu, jaki zespół SBB dał w 1975 roku w Szwecji. Zespół był wtedy w swojej najlepszej formie. SBB to jeden z najważniejszych (jeśli nie najważniejszy) polski zespół grający progresywnego rocka, znany również szeroko po za granicami naszego kraju. Absolutna legenda. SBB powstało w roku 1971, pierwotnie w składzie oprócz Józefa Skrzeka (śpiew, gitary, instrumenty perkusyjne), Apostolisa Anthimosa (gitara, instrumenty perkusyjne, instrumenty klawiszowe) był Czesław Niemen. Ich drogi dosyć szybko się rozeszły, zespół funkcjonuje jednak do dziś. Wprawdzie skład zmieniał się przez te lata wielokrotnie, zespół kończył działalność i po kilku latach wracał, to obecnie SBB od kilku lat znowu się reaktywowało, co więcej dają koncerty. Warto kupić tą płytę nie tylko ze względu na fakt, że SBB jest zespołem kultowym i wizjonerskim wręcz w swojej twórczości ale również ze względu na to, że na tym koncercie byli w najlepszej formie, płyta jest więc zatem najlepszą esencją ich muzyki. Świat miał Pink Floyd, my mieliśmy SBB, zresztą mamy do dziś. Oby takich materiałów odnajdywało się więcej.
SBB - Hofors 1975

Więcej informacji o nowościach znajdziecie jak zawsze tutaj. Ja idę gotować obiad, dzisiaj serwuję naleśniki z płatków owsianych zamiast mąki, ze szparagami i mozzarellą, a później rower. Dzień bez roweru to dzień stracony:) Udanego tygodnia jak zawsze! Życzę Wam dużo muzyczno-duchowych uniesień. Pamiętajcie, żeby w natłoku codziennych spraw zawsze znaleźć czas dla siebie, choćby po to, żeby posłuchać muzyki. Peace&Love - paniwdredach

Edit: wróciłam z roweru, pojechałam wałami wzdłuż Odry. Moją ulubioną trasą: Osobowice,Rędzin, Kromera, aż do Sępolna i z powrotem. Złapała mnie mała burza, troszkę zmokłam ale za to mogłam delektować się później świeżym, rześkim powietrzem. Uwielbiam zapach Odry wieczorem i podmuch powietrza na twarzy kiedy jadę. Rower to mój największy (zaraz po muzyce) antydepresant, polecam każdemu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz