niedziela, 16 października 2016

Nowości płytowe 14.10.2016. Moby&The Pacific Void i ich punkowy manifest o tym,że nasze systemy upadają. Kings Of Leon- płyta Walls, Polska Królowa jazzu- Dorota Miśkiewicz i projekt Piano.PL, wspaniała Beth Hart z nowym albumem Fire On The Floor

   Cóż Witam was w kolejnym, szarym burym i ponurym dniu, jesień nadeszła i odsłania nam od dłuższego czasu swoje, raczej mało atrakcyjne oblicze. Nawet mnie ogarnął jakiś taki jesienny marazm. No bo "Ciągle Pada", ludzie chodzą jacyś tacy przygnębieni. Na rowerze jeździć w taką pogodę nieprzyjemnie. Istna tragedia...Miałam kilka dni wolnego, pojechałam do siebie, do Wałbrzycha. Miałam zamiar całymi dniami chodzić po lesie, po górach, a tutaj... deszcz się lał z nieba non stop. Siedziałam więc w domu, trochę czytałam, z nudów wgapiałam się w bezsensowne oblicze telewizora.Nawet pies był jakiś taki osowiały, spacery odbywał z musu, robił co musiał i odwracał się na pięcie w kierunku domu. Jak zwykle jednak, jedynym sensownym ratunkiem od tego wszystkiego jest muzyka. W muzyce nie ma ograniczeń, więc kiedy za oknem paskudna jesień, w słuchawkach preferowane są zdecydowanie słoneczniejsze i pozytywne rytmy. Jesień może nie rozpieszcza idealną pogodą, ale za to właśnie teraz otwiera się na nowo sezon koncertowy, a nowości wydawnicze sypią się jak z rękawa. Dziś wybrałam dla Was cztery naprawdę wspaniałe nowości, nowy Moby, Kings Of Leon, Dorota Miśkiewicz i na końcu petarda w postaci Beth Hart. A to dopiero początek nowości wydawniczych, które pojawią się w ostatnim kwartale tego roku. Napewno będę o nich pisać, a tymczasem więcej piątkowych nowości tutaj. Trzymajcie się dzielnie i ciepło, paniwdredach :)!
Moby - These Systems Are Failing
Moby - These Systems Are Failing

   Czy jest ktoś, kto choć raz nie słyszał takich utworów jak "Porcelain" czy "In This World"? Chyba nie, każdy choć raz słyszał i pewnie też kojarzy ich sympatycznego autora, niskiego, łysego okularnika, Moby'ego. Od wypuszczenia tamtych singli minęło już sporo lat, a Moby'emu całkowicie wypadła reszta włosów z głowy, ciągle jednak może pochwalić się imponującą aktywnością artystyczną, Ten mały ciałem, a wielki duchem człowiek, jest amerykańskim wokalistą, kompozytorem, multiinstrumentalistą, DJ-em oraz producentem muzycznym. Oprócz tego, jest weganinem, aktywistą głośno walczącym o prawa zwierząt, a także człowiekiem mocno zwracającym uwagę na problemy współczesnego świata...Przyszedł czas na to, by to wszystko zawrzeć na płycie. Moby przyzwyczaił nas raczej do muzyki elektronicznej, klubowej, w tym roku wypuścił nawet płytę ze spokojną muzyką ambientową, płyta "These Systems Are Failing" niejednego z pewnością zdziwi, jest to bowiem płyta-manifest. Co ciekawe można powiedzieć, że jest to poniekąd album debiutancki??? Moby stworzył bowiem zupełnie nowy projekt, Moby&The Void Pacific Choir. Na płycie znalazło się 9 utworów, prezentujących szerokie spektrum muzycznych gatunków, od punku, post-punku po new wave i klasycznego elektronicznego brzmienia. Prym wiedzie brudne brzmienie gitar, a starego Moby'ego usłyszmy w licznych elektronicznych pasażach, powtarzających się transowych motywach elektronicznych. Z muzyki wyłania się surowy wokal, euforia miesza się z rozpaczliwym wrzaskiem.Moby desperacko zwraca się do nas, krzyczy o tym, że nasz świat się kończy, że mamy to na własną prośbę...Nowy album to powrót do mocnych punk rockowych brzmień, bo chyba nie ma lepszego gatunku do zobrazowania buntu, jak punk. Cały album jest postulatem, krytyką współczesnego świata, cywilizacji, w której żyjemy. Weźmy na przykład teledysk do tytułowego utworu z płyty- "These Systems Are Failing"utwór pokazuje wszystkie współczesne grzeszki, konsumpcjonizm, kataklizmy, brak poszanowania dla natury, brak szacunku do zwierząt, kapitalizm, a także brudny świat polityki. W teledysku Moby śpiewa pośrodku lasu, stojąc w wyschniętym korycie rzeki, później na ekranie widzimy migawki, pokazujące m.in wycinkę lasu, powodzie, przeludnienia, stłoczonych pracowników fabryk, zwierzęta prowadzone na ubój, czy załadowane po brzegi kosze zakupowe...Mroczny, apokaliptyczny manifest dołączony w  formie książeczki do płyty głosi :" Systemy upadają, nasze wybory nas zabijają (...)niszczymy świat i nadal czujemy się nieszczęśliwi". Utwór "Don't Leave Me"- w teledysku do tego utworu, migawki z koncertu, przepleciono z obrazami zwierząt czekających na rzeź...Utwór krzyczy, patrzcie na te zwierzęta, na ich cierpienie, te biedne zwierzęta za chwilę wylądują na waszych talerzach...Moby mówi to wszystko w imieniu tych, którzy sami nie mogą nic powiedzieć. Systemy upadają, upada to co sami sobie zbudowaliśmy. Ta płyta nie brzmi jak zachcianka, nie pachnie fałszem, przesadą, jest to udany eksperyment, a podjęta próba walki z systemem owocna. Płyta pokazuje prawdę w najczystszej postaci. Moby mówi o płycie "Muzyka pop pozostaje interesującym i ważnym medium. Może nie jest to najlepsza sposób, by dogłębnie analizować wszystkie detale bieżącej polityki, ale tworzenie muzyki, którą się kocha i możliwość zwrócenia uwagi na istotne problemy i kwestie, które cię niepokoją tak, by nie zanudzić słuchacza, to nadal coś do czego warto aspirować." Jak widać artysta wciąż wierzy w moc muzyki, moc słowa, bo walka nie musi polegać wyłącznie na wojowaniu szablą...Płyta zaskakuje w warstwie muzycznej, bogactwem pięknych, głębokich brzmień, a teksty piorunują szczerością i celnością. Warto!
Kings Of Leon - Walls
Kings Of Leon - Walls
   Uwielbiany w naszym kraju zespół Kings Of Leon, powraca z kolejną- siódmą (szczęśliwą?) płytą, zatytułowaną Walls. Amerykańską formacje, pochodzącą z Nashville tworzą trzej bracia Followill: Calleb(wokal, gitara), Nathan(perkusja), Jared(bas) oraz ich kuzyn Matthew Followill (gitara). Zespół powstał w 1999 roku, popularność zdobyli płytą wydaną w 2008 roku, zatytułowaną "Only By The Night". Płyta Walls została w całości nagrana w Los Angeles, tytuł albumu stanowi akronim: WALLS- We Are Love Love Songs. Pierwszy utwór na płycie " Waste A Moment" może wielu zawrócić w głowie i rozbudzić nadzieje, na to iż nowy album Kings Of Leon będzie równie melodyjny i przebojowy co kultowy już "Only By The Night". Ten energiczny utwór na początek to jednak najszybszy utwór na nowej płycie. Reszta jest zdecydowanie spokojniejsza, balladowa. Momentami więcej na niej popu niż rocka, ale chyba taki był zamiar. Wokalista zespołu przed wydaniem krążka, powiedział o płycie "The Walls Come Down (ściany opadają)", może więc chodzi właśnie o to, żeby wyjść po za to co utarte i do czego zostali przyzwyczajeni fani. Może Kings Of Leon, chcieli coś zmienić, coś udowodnić. W przypadku niektórych wykonawców, określenie, iż kierują się w stronę popu, niektórych zniechęca i wywołuje negatywne nastawienie. Kings Of Leon, przyzwyczaiło nas do bardziej rockowego grania, ale ich popowa wersja, nieco złagodzona, też może się podobać. Napewno niektórzy będą psioczyć, że to nie to samo, fakt nie znajdziemy tutaj dawnego poweru chłopaków, nie poleje się kurz pot i łzy jak to było na wspomnianym "Only By The Night". Sami panowie mówią, że złagodnieli, że nie przyświeca im już raczej hasło "Sex, Drugs&Rock'n'roll", zamiast tego skupili się na raczej życiu rodzinnym. "We Are Love Love Songs"- faktycznie ściany opadły, zdaje się, że to serca Panów z KOL nieco zmiękły w ostatnich latach. Kiedy słuchałam płyty, od początku do końca, przyznam, że miałam w pewnym momencie wrażenie, że wszystkie utwory są takie same, wieje trochę nudą. Patrząc też, na całą dyskografię grupy, to Walls nie wnosi niczego nowego, jest jakby przezroczysta. Uwagę przykuwają teksty utworów, stanowią bowiem bardzo osobiste historie członków zespołu. Podsumowując warstwa muzyczna raczej nudna i mdła, tekstowo płyta zdecydowanie nadrabia. Nieco nadmiernego spokoju i może za dużo już tych ballad, ale jesienną porą, siedząc w fotelu, słuchając tej płyty i popijając herbatkę, album może się podobać.
Dorota Miśkiewicz - Piano.PL
Dorota Miśkiewicz - Piano.PL


   Piano.Pl to projekt, którego inicjatorką jest niezwykła Polska artystka. O Dorocie Miśkiewicz już kiedyś Wam pisałam- "Obecnie jest bez dwóch zdań jedną z najlepszych wokalistek jazzowych w Polsce. W zasadzie porusza się po wielu stylach muzycznych, od jazzu, smooth jazzu, przez bossa novę, folk, po pop. W swojej dotychczasowej karierze współpracowała np z Cesarią Evorą, Stefano Bollan'im, Nigelem Kenned'ym i wieloma, wieloma innymi. Ciągle tworzy, koncertuje i bierze udział w naprawdę imponującej ilości projektów muzycznych". Powstała właśnie niezwykła płyta, owoc kolejnej wspaniałej muzycznej inicjatywy,lista gości, którzy ją współtworzą jest naprawdę imponująca...Płyta Piano.PL jest zapisem koncertu, jaki odbył się 16 maja 2016 roku w Teatrze Muzycznym Roma w Warszawie.Projekt jest hołdem złożonym polskiej pianistyce. Bo fortepian można chyba uznać z całą pewnością, Polskim instrumentem Narodowym. Nie mówiąc już nawet, o Fryderyku Chopinie, jako kompozytorze najbardziej kojarzonym z naszym krajem. Polska pianistyka to jednak nie "tylko" Chopin, mamy naprawdę wielu wspaniałych pianistów, którzy zresztą wzięli udział w projekcie Piano.PL. Piano.PL to płyta jazzowa, zrodzona ze szczególnej miłości, jaką Dorota Miśkiewicz darzy ten gatunek muzyczny. Dlatego też mówimy tutaj o naszych wspaniałych pianistach jazzowych. Na płycie znalazły się niepowtarzalne duety wokalistki, z pianistami jazzowymi, reprezentującymi różne generacje. Mamy więc pianistów, którzy tworzyli historię polskiego jazzu (Andrzej Jagodziński, Włodzimierz Nahorny),tych którzy tworzą ją współcześnie (Leszek Możdżer, Marcin Wasilewski, Michał Tokaj) oraz najmłodsza generacja artystów, którzy dopiero rozpoczynają swoją przygodę z polskim jazzem (Piotr Orzechowski, Dominik Wania). Inni znakomici artyści występujący u boku Doroty Miśkiewicz to Grzegorz Turnau ( w roli pianisty), w niektórych utworach usłyszmy również wspaniały kwartet smyczkowy Atom String Quartet. Dobór repertuaru na płycie należał do Doroty Miśkiewicz, są to utwory należące do kanonu polskiej piosenki, kompozycje m.in Krzysztofa Komedy, Stanisława Sojki, Jerzego Wasowskiego, słowa do nich napisali m.in Marek Grechuta, Agnieszka Osiecka, Jeremi Przybora czy Wojciech Młynarski. Są to też piosenki, które zwyczajnie są ważne dla Doroty Miśkiewicz. Jeśli zaś chodzi o aranżacje utworów, artyści mieli pełną swobodę wykonania. Niektóre więc utwory brzmią naprawdę zaskakująco, świeżo i inaczej, inni artyści postawili nacisk na jak najwierniejsze odwzorowanie oryginału. Niezwykły projekt, absolutnie wspaniali artyści. Utwory dobrze znane, Polskie klasyki, dostały na nowo skrzydeł, nowej energii. W centrum wszystkiego stoi zaś fortepian, instrument brzmiący najpiękniej na świecie. I mówię to nawet Ja, zakochana w brzmieniu saksofonu, jednak to fortepian uważam za najpiękniejszy, najbardziej uduchowiony i anielsko brzmiący instrument na tej planecie.

Beth Hart - Fire On The Floor
Beth Hart - Fire On The Floor
   Coraz trudniej obecnie znaleźć "prawdziwego artystę", takiego z krwi i kości przesiąkniętego miłością do muzyki. Chociaż może inaczej, jest wielu takich ludzi (na szczęście), ale coraz trudniej ich znaleźć w zalewającej nas fali komercji, która wali po oczach zewsząd. Półki sklepowe uginają się pod ciężarem pseudo artystów, finalistów talent showów, promowanych na siłę. Nie jestem nawet w stanie spamiętać niektórych pseudonimów czy nazwisk. Czasami poddaje się entuzjazmowi innych i przesłuchuje co nieco. Bywa, tak, że zaskakuje się pozytywnie, najczęściej jednak czuje jakiś rodzaj bolesnego zawodu, większość brzmi dla mnie tak samo, bezbarwnie. Bo coraz mniej artystów, którzy nie potrzebują całej tej medialnej gównianej otoczki, opierają się celebryctwu i splendorowi posiadania pieniądza. Artysta dla mnie to taki człowiek, który tworzy muzykę wypływającą z jego serca, uduchowioną, prawdziwą. Całe szczęście, że na tym świecie są jeszcze tacy ludzie. Inaczej tacy jak ja, uzależnieni od tych wszystkich pięknych dźwięków, jakoś stoją na nogach i trzymają się w "ryzach". Beth Hart nieustannie mnie zaskakuje, od samego początku, kiedy pierwszy raz ją usłyszałam. Zaskakuje mnie tylko i wyłącznie pozytywnie. Zrobiła to znowu, bo kiedy pierwszy raz odsłuchałam jej nowej płyty "Fire On The Floor" moje źrenice rozszerzyły się do rozmiaru księżyca w pełni. Bo Pani Beth Hart nie wydaje złych płyt, ani nawet przeciętnych, ona jak coś robi to wychodzi z tego od razu brylant. Jej sukces nie wynika "tylko" z jej potężnego głosu, którego nie powstydziłaby się nawet Janis Joplin. Beth ma talent do komponowania i tworzenia tekstów, ma intuicję, po prostu czuje bluesa i tyle. Beth Hart urodziła się w 1972 roku w Los Angeles. Jest wokalistką, autorką tekstów, pianistką i gitarzystką. Głośno zrobiło się o niej, kiedy nawiązała współprace, najpierw z Jeffem Beckiem, później ze Slashem czy Joe Bonamassą. Z tym ostatnim nagrała kilka naprawdę świetnych płyt, czy to studyjnych czy koncertowych. Zaczynała od rocka, później jej muzyka ewoluowała w kierunku bluesa, a nawet jazzu. Płyta Fire On The Floor to już trzynasty album w dorobku Beth, w 100% autorski.  12 utworów, które znalazły się na płycie, zostały nagrane w zaledwie 3 dni, w domowym studiu w Kalifornijskim Toluca Lake. Udział w nagraniach oprócz wspaniałej Beth Hart, wzięli: Michael Landau (gitara), Waddy Wachtel (gitara), Brian Allen (bas), Rick Marotta (perkusja), Jim Cox (klawisze), Dean Parks (gitara akustyczna) oraz Ivan Neville (organy). 12 utworów, każdy inny, różnorodny, obrazujący zupełnie inne emocje, trudne i na przemian radosne, historie mocno osobiste. Odnajdziemy na tej płycie piękne ballady, utwory typowo taneczne, kawałki hipnotyzujące zmysłowością, jest tutaj blues, rock, jazz, folk, a nawet country. Dla Beth Hart i jej niesamowitych możliwości wokalnych, repertuar, styl nie mają znaczenia. Ona zaśpiewa wszystko. Otwierający album "Jazz Man" zgodnie z tytułem, przenosi nas w świat jazzowego feelingu, do małego zadymionego klubu, gdzie na scenie stoi Beth i śpiewa tak, że ciarki przechodzą. Utwór "Coca Cola", spowity został duchem nieodżałowanej Janis Joplin. Potęga wokalu Beth ujawnia się w pełnej krasie  w tytułowym "Fire On The Floor". Z kolei na "Let's Get Together" zostajemy wciągnięci w taneczny wir, lekki o zdecydowanie pozytywnym wydźwięku utwór."Love Is A Lie" emanuje emocjami, utwór mocny, rockowy. "Fat Man", prym tutaj wiodą gitary, utwór z przymrożeniem oka, zabawny i lekko zadziorny. Tytułowy "Fire In The Floor" to potęga bluesa, opowiada o trudach miłości . "Woman You've Been Dreaming Of", piękny, spokojny utwór, w którym Beth, dzieli się z nami przeżyciami, jakie towarzyszyły jej podczas rozwodu jej rodziców. Kolejny utwór na płycie wprowadza znowu zupełnie inne emocje, energiczny, szybki, gitarowo-fortepianowy "Babe Shot me Down". Album jest sinusoidą jeśli chodzi o uczucia i style, ogień miesza się z wodą. Przepiękny akustyczny utwór "Picture In A Frame", gdzie głosowi Beth towarzyszy jedynie fortepian. Ostatni utwór na płycie "No Place Like Home" opowiada o trudach życia w trasie, o tęsknocie za domem, kiedy większą część roku spędza się w trasie koncertowej. Co tutaj dużo mówić, album jest piękny pod każdym względem. Dźwięki otulają, wprowadzają w nastrój, by za chwilę wybuchnąć wulkanem energii. Piękne osobiste teksty, wyśpiewywane z serca. Wspaniała płyta, którą słucha się w wielkim napięciu, od początku do końca. A na końcu chce się jeszcze więcej i więcej...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz