sobota, 9 lipca 2016

Nowości płytowe 08.07.2016. Voo Voo i Suwałki Blues Festival 2015, Richard Bona oraz genialna wariatka Roisin Murphy.

   Dzień Dobry ! Zastanawiam się z czego konkretnie wynika mój dzisiejszy entuzjazm i wychodzi na to że nie wiem :) Bo oto jest sobota, mam wolny weekend, po całotygodniowym wstawaniu do pracy o 4 30 dziś wstałam o 5 rano, z uśmiechem na ustach:) Może to przez słońce, może podświadomie cieszę się z tego, że weekend spędzę w rodzinnym Wałbrzychu, niezmiennie też cieszę się z każdej kolejnej nowej świetnej płyty. Powodów do radości jest dużo, tak więc mój organizm z tego szczęścia w sobotę obudził mnie o 5 rano, kilka minut po wschodzie słońca. Oprócz tego, muszę się też Wam do czegoś przyznać, otóż z racji emanujących z każdego możliwego sklepu wyprzedaży i ja dałam się ponieść chwili... Zakupiłam 117 płyt i wcale nie żałuje... :) Okazja była wielka, a moja kolekcja wzbogaciła się o 100 płyt z muzyką klasyczną, dużo muzyki elektronicznej, a nawet winyle. Najbardziej jednak jestem zadowolona z płyty Chopin Lounge, z muzyką Fryderyka Chopina w wersjach nieco bardziej jazzowych, lounge, okraszonych elektroniką i owianych kubańskimi rytmami- rewelacja ! Zbieraczom płyt polecam więc wybrać się na łowy po sklepach, przy odrobinie szczęścia można za niewielkie pieniądze kupić masę świetnej muzyki. A no i jeszcze trwa Jarocin Festiwal- w tym roku również nie udało mi się zorganizować i na nim być ale może za rok? Oj chciałabym :) A tymczasem dzisiejsze nowości, blues z pod znaku Voo Voo, kubańsko- afrykańska podróż Richarda Bony i powrót wariatki- królowej elektroniki- Roisin Murphy. Więcej o wczorajszych nowościach znajdziecie tutaj. Pięknie spędźcie tydzień i odkryjcie mnóstwo muzyki :) paniwdredach
Voo Voo - Suwałki Blues Festival 2015
Voo Voo - Suwałki Blues Festival 2015
   Jestem święcie przekonana, że każdy z czytelników tego bloga czuje bluesa :) Bluesa z całą pewnością czują również Panowie z zespołu Voo Voo- dziś premierę ma CD z materiałem zarejestrowanym dokładnie rok temu- koncert rozpoczynający Suwałki Blues Festival 2015. Festiwal ten zdobył serca wielu muzyków i niezliczonych fanów bluesowych brzmień- w tym roku odbywa się już 9-ta edycja. Przez cztery lipcowe dni w ciągu roku nasze niepozorne, skromne Suwałki stają się światową stolicą bluesa. Koncerty odbywają się na scenach plenerowych, a także w klubach, uczestnicy mogą zakosztować śniadań bluesowych, wziąć udział w konferencjach, a także dać się ponieść nocnym jam sessions. Do tego wszystkiego wspaniali artyści, z Polski oraz zza granicy- w tym roku z USA, Kanady, Wielkiej Brytanii, Włoch, Francji. Suwałki Blues Festiwal 2016- 07.07.2016-10.07.2016, program festiwalu znajdziecie tutaj. Ubiegłoroczną edycję festiwalu otworzył koncert zespołu Voo Voo w składzie Wojciech Waglewski (gitara, śpiew), Mateusz Pospieszalski (saksofony, wokal), Karim Martusewicz (kontrabas) oraz Michał Bryndal (perkusja). Inicjatorem tego wydarzenia i gospodarzem koncertu był Jan Chojnacki- dziennikarz radiowej Trójki, zagorzały miłośnik bluesa, prowadzący audycję "Bielszy Odcień Bluesa". W ubiegłym roku, na Suwalskim Festiwalu jego audycja świętowała 40-lecie istnienia, koncert Voo Voo był transmitowany na żywo na antenie Trójki. Na płycie Voo Voo-Suwałki Blues Festival 2015 wybrzmiała prawie w całości, wydana pod koniec 2014 roku, świetnie przyjęta płyta Dobry Wieczór. Muzykom towarzyszył również chór Gospel Choir. Voo Voo to zespół, który stanowi ewenement na Polskiej scenie muzycznej, od kilkunastu lat konsekwentnie czarując nas swoją muzyką czerpiącą z tak rozmaitych gatunków, że nie jest możliwe zaszufladkowanie ich w jakimkolwiek gatunku. I dobrze! Czerpią inspiracje z muzyki rockowej, jazzu, nu-jazzu, folku, a także (a jakże) z bluesa oczywiście. Bo muzyka bluesowa stanowi uosobienie wolności, a tej w muzyce Voo Voo jest całe morze. Rozlewa się w każdej nucie,takcie, w każdym ich utworze- wolność płynie w oszczędnych słowach tekstów wyśpiewywanych przez Wojciecha Waglewskiego, w rozszalałym saksofonie barytonowym Mateusza Pospieszalskiego, drży z strunach kontrabasu Karima Martusewicza i wreszcie huczy przy każdym uderzeniu w talerze perkusji Michała Bryndala. Voo Voo tworzą świetne teksty utworów, proste, oszczędne, a jednocześnie piekielnie dosadne w wyrazie i łączą je z doskonałym instrumentarium i techniką gry- najlepiej posłuchać ich na żywo, ich koncerty są jak podróż w kosmos. A tutaj dostajemy w swoje ręce ich płytę koncertową, lepiej być nie mogło... Voo Voo stanowią uosobienie nieskrępowanej niczym muzyki, dlatego nie można ich łączyć z jednym gatunkiem muzycznym, ich muzyka stanowi wolność- a ta jest filarem muzyki bluesowej. Jan Chojnacki nie mógł więc lepiej wybrać ! A na dole próbka z płyty :)

Richard Bona - Heritage
Richard Bona - Heritage
   Richard Bona "omotał" mnie swoją muzyką na dobre, jakiś czas temu na koncercie we Wrocławiu i tak już mi zostało. Dzisiejsza premiera zupełnie mnie zdziwiła, pozytywnie rzecz jasna :) Aż do dziś nie spodziewałam się niczego nowego od sympatycznego Kameruńczyka, a tutaj rano niespodzianka w pracy- świeżutka płyta, można rzecz pachnąca Kubą ( i nie o zapach cygara mi chodzi). Richard Bona założył niedawno nowy zespół- Mandekan Cubano i wraz z nim nagrał płytę Heritage. Oprócz Pana Bony (gitara basowa, wokal), w składzie znaleźli się muzycy kubańscy na stałe mieszkający w Nowym Jorku- Osmany Paredes (fortepian), perkusiści Luisito oraz Quintero, Rey Alejandre (puzon), a także Dennis Hernandes (trąbka). Jego poprzednie płyty każdorazowo cechował motyw przewodni, pewien filar, na którym opierała się całość. Tak jest i tym razem- przyszedł czas na płytę łączącą kultury- afrykańską i kubańską. Richard Bona jest nieustającym poszukiwaczem, eksplorującym rozmaite muzyczne gatunki, które łączy z unikalną techniką gry na basie i swoim delikatnym dziecięco brzmiącym głosem. Nazywany jest zresztą "Afrykańskim Stingiem". Z tego wszystkiego wyłania się niepowtarzalny styl Richarda Bony- czyli muzyka zakorzeniona w kulturze afrykańskiej, łącząca jazz tradycyjny, latin jazz, fusion oraz world music. Często zmienia też muzyków, z którymi gra- jak już mówiłam wynika to zapewne z jego ciągłych muzycznych poszukiwań. Tym razem nawiązał współpracę z rodowitymi Kubańczykami i powstała płyta będąca miksem kulturowym. Ta płyta to podróż, niesamowita i do końca nieokreślona, ani bardziej kubańska ani bardziej afrykańska- proporcje są wyważone równomiernie. I wbrew pozorom Kuba z Afryką ma wiele wspólnego, pewnie dlatego całość brzmi tak jak brzmi. Roztańczone, gorące kubańskie rytmy zostały przełamane charakterystycznym nastrojowym brzmieniem afro-jazzu Richarda Bony. Te dwie kultury, oddalone od siebie o tysiące kilometrów rejony, przenikły się ze sobą, połączyły, dając nam melancholijnie brzmiącą nastrojową muzykę rodem z czarnego lądu i gorące Karaibskie brzmienia.

Roisin Murphy - Take Her Up To Monto
Roisin Murphy - Take Her Up To Monto
   Czwarta studyjna płyta w karierze solowej Roisin Murphy- współzałożycielki zespołu Moloko. Moloko działał od 1994 roku do 2004, od tego czasu nastała cisza choć oficjalnie zespół nigdy nie zakończył działalności. Stylistycznie Moloko tworzyło muzykę będącą elektroniką, electro-popem, a nawet trip hopem czy też housem. Ich najbardziej znany kawałek to remix ich utworu "Sing It Back", do dziś utwór obowiązkowy na wielu imprezach. Roisin Murphy poszła za ciosem, po roku od poprzedniej wydała kolejną płytę, zresztą materiał z Take Her Up To Monto powstał na tej samej sesji co płyta Hairless Toys. Nazwę płyty Roisin podkradła irlandzkiemu zespołowi The Dubliners, tak samo nazywał się jeden z ich przebojów. The Dubliners był też jedną z ulubionych kapel jej ojca. Zapewne też jest to symboliczne nawiązanie do jej irlandzkiego pochodzenia ale też całość utworów utrzymana jest w klimacie retro disco, przeszłość miesza się z przyszłością. Nie jest to może płyta z "wielkimi hitami", przebojowa i taneczna, bo i nie jest to też ta sama Roisin Murphy jak kiedyś. Przybyło jej lat, stała się matką, zmieniła się też jej muzyka. Pewne elementy pozostały jednak bez zmian, na takim samym wysokim poziomie. Dlatego też na Take Her Up To Monto usłyszymy klasyczny synth-pop czy pulsujące electro, charakterystyczne dla tej artystki. Są też na tym krążku momenty spokojniejsze, subtelniejsze, nieco wyciszone, o trochę bardziej jazzowym zabarwieniu, swingujące, płynące. Kolejna świetna płyta w dorobku Roisin, mieszanka brzmień, połączenie stylów, gdzie ekspresja miesza się z nostalgią, klasyczne wyrafinowanie z nutą szaleństwa. Artystka niebanalna, nie bojąca się eksperymentów, a jednocześnie opierająca się blichtrowi i zaszufladkowaniu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz