piątek, 15 lipca 2016

Nowości płytowe 15.07.2016. Miłość i nienawiść czyli soul Michaela Kiwanuki, nowa gwiazda wytwórni Blue Note Kandace Springs oraz seria Empik Jazz Club na czarnej płycie.

   Witajcie Kochani ! Opowiem Wam pewną zabawną historyjkę z wczoraj :) Otóż jak wiadomo wczorajszy poranek nie należał do najpiękniejszych. Kiedy otworzyłam rano oczy, pierwsze co usłyszałam to szumiący na zewnątrz deszcz. Poczułam się zawiedziona... ale jak to, dziś nie pojadę rowerem?! No niestety, jakby to powiedziała moja mama "chyba na głowę bym upadła", gdybym w taką pogodę wybrała się do pracy rowerem. Tak więc postanowiłam nie upaść całkiem na głowę i udałam się posłusznie na tramwaj. Jako, że na co dzień nie poruszam się po Wrocławiu komunikacją miejską, okazało się, że z powodu remontu obok Dworca PKP uruchomili jakiś tramwaj zastępczy, zobaczyłam, że jedzie w kierunku Placu Grunwaldzkiego, więc wsiadłam.I to był błąd ;) jechałam ponad 40 minut, przy czym tramwaj ten ma naprawdę imponującą trasę (mowa o tramwaju 79), objechałam o poranku chyba połowę Wrocławia. Kiedy w końcu dojechałam do celu, wstąpiłam do sklepu o urokliwej nazwie "żabka" w celu zakupienia sobie śniadania. Wchodzę, udaję się w kierunku stoiska z pieczywem i widzę przycupniętą panią ekspedientkę wykładającą świeże bułki. Pani widząc mnie, zerwała się i mówi tak (dodam, że mnie nie znała): "A Pani nie na Woodstocku???!!!", na co ja stanęłam jak wryta i patrzę na nią, Pani kontynuowała "bo przecież cała młodzież wyjechała na Woodstock" powiedziała z żalem. Kiedy się ocknęłam ( uśmiechnęłam się pod nosem słysząc, że ze mnie taka młodzież, dredy jak zwykle robią swoje :), odpowiedziałam jej " Wie Pani, niektóra młodzież niestety musi akurat teraz pracować", na co Pani " Taka szkoda, mój syn pojechał na Woodstock...." i usłyszałam krótką aczkolwiek szczegółową historię wyprawy syna do Kostrzyna. Nawet się zrymowało... Nie chciałam jej przerywać, byłam już spóźniona do pracy no ale cóż, pani zdecydowanie poprawiła mi za to humor. Konkluzja jest taka, nie nie pojechałam na Woodstock, troszeczkę kłuje mnie z tego powodu gdzieś w serduchu no ale może za rok...Natomiast bardzo serdecznie pozdrawiam Panią z Żabki oraz jej syna- obyś nie utonął w tym Woodstockowym błotku ;) A teraz na poprawę aury, tadaamm, dzisiejsze nowości płytowe :) Dziś pod znakiem soulu i jazzu- czyli innymi słowy najlepiej !:) Więcej nowości znajdziecie jak zawsze tutaj. 
Michael Kiwanuka - Love & Hate
Michael Kiwanuka - Love&Hate
   Jakiż to paradoks czasów w których żyjemy, w innowacyjnym, zcyfryzowanym XXI wieku, najpierw zachłysnęliśmy się wszyscy "technologią", innowacjami i udogodnieniami, by teraz coraz częściej wracać do sprawdzonych rozwiązań z przeszłości. Tak jest w modzie, sztuce, tak też dzieje się w muzyce. Najwidoczniej zmęczyły nas światełka, komputerowo modułowany głos i milion różnorakich efektów. Nie mówię, że to jest złe, każdy może słuchać tego co chce, a każdy muzyk niechaj tworzy co chce. Czasem jednak powrót do stricte instrumentalnego brzmienia, połączonego z wokalem (który czasem może nie być nawet idealny ale za to prawdziwy) wszystkim wychodzi na dobre. Taka jet właśnie twórczość młodego gitarzysty i wokalisty Michaela Kiwanuki. Urodził się w roku 1988, w miejscowości Newton Abbot w Wielkiej Brytanii. Jego rodzice to imigranci z Ugandy, zamieszkali w Londynie. Grał na gitarze i śpiewał będąc jeszcze w szkole, później pracował jako muzyk sesyjny. W 2011 roku brytyjscy dziennikarze uznali Michaela Kiwanukę za najbardziej obiecującego debiutanta. Rok później wydał swoją pierwszą studyjną płytę "Home Again", z której pochodzi rewelacyjny singiel o tym samym tytule. Po czterech latach powraca z drugim wydawnictwem studyjnym. Ciężko było doczekać dnia premiery, zwłaszcza, że od kilku miesięcy Michael raczył nas kolejnymi rewelacyjnymi singlami z nadchodzącego Love&Hate, m.in Black Man In A White World czy tytułowy Love&Hate. Gatunkiem wiodącym Michaela Kiwanuki stał się soul z elementami folku, często głos schodzi na drugi plan,a prym wiedzie brzmienie typowo akustyczne. Jego muzyka brzmi jak ta ze złotej epoki soulu, niczym Otis Redding, Marvin Gaye czy Al Green- artyści związani z soulową wytwórnią Motown. Ciepło głosu Kiwanuki przynosi spokój, koi nerwy, by za chwilę przeszyć nasze serce wachlarzem emocji. Kolejna, bardzo emocjonalna płyta w dorobku artysty, przenosi nas gdzieś w czarno-białe lata 60-te, 70-te, kiedy czarnoskórzy Amerykanie walczyli o swoje prawa obywatelskie. Co prawda obecnie nie ma już problemu niewolnictwa ani alienacji ludności czarnej, mamy natomiast choćby kryzys imigracyjny. I chociaż Michael urodził się już w Wielkiej Brytanii, to jego rodzice musieli uciekać z rodzinnej Ugandy przed reżimem politycznym- dom jest więc gdzieś daleko- co manifestuje np. w piosence "Black Man In A White World". Emocjonalne, powalające szczerością teksty utworów, na tej płycie melancholia miesza się z radosną euforią. W głosie wokalisty czuć jakąś nostalgię, tęsknotę za czymś co było, być może za tym co będzie. Ta płyta jest jak podróż, która ma słodko- gorzki posmak, teksty naprzemiennie napawają nadzieją i osaczają smutkiem. Michael Kiwanuka to artysta, o naprawdę niezwykłej wrażliwości muzycznej, jego muzyka jest nadzwyczaj dojrzała, szczera. Oprócz wokalisty, zwraca uwagę przepiękne, bogate instrumentarium. Oprócz gitary Kiwanuki usłyszmy lirycznie brzmiący fortepian, perkusję, instrumenty smyczkowe, w niektórych utworach wokalistę wspomagają chórki, dzięki czemu ta muzyka nie brzmi, a płynie, wibruje, unosi się. Instrumenty tworzą piękne tło dla głosu Michaela. To naprawdę piękna i wyjątkowa płyta, a młodziutki Kiwanuka swoją muzyką zabiera nas w zupełnie inne rejony naszej wyobraźni. Od kilku dni jest to mój absolutny numer jeden, słucham bez przerwy :)
Kandace Springs - Soul Eyes

Kandace Springs - Soul Eyes
   Wokalistyka jazzowa wzbogaciła się od dziś o prawdziwą perłę ! Zaledwie 27 letnia, pochodząca z Nashville- Kandace Springs, wokalistka, pianistka, autorka tekstów. Dziś premierę ma jej debiutancka płyta, którą wydała prestiżowa wytwórnia Blue Note. Dwa lata temu Kandace wydała co prawda płytę ale była to zaledwie Ep-ka, zatytułowana po prostu "EP". Stylistycznie materiał z tej króciutkiej płyty bliższy był jednak R'n'B, zaś Soul Eyes- jej pierwsza płyta długogrająca osadzona jest bardziej w jazzie, momentami zahaczając o pop. Młoda, ambitna i piekielnie zdolna, inspirują ją takie artystki jak Ella Fitzgerald, Nina Simone, Billie Holiday czy Norah Jones. Co ważne Kandace nie stara się nikogo naśladować, stworzyła swój jedyny, niepowtarzalny styl, uwodzi słuchacza swoim ciemnym, nieco jakby "przydymionym" ale kojącym głosem. Jak można najkrócej określić Soul Eyes: Oszczędna- takie jest w tym przypadku słowo klucz. Bo oto mamy Kandace,śpiewającą, akompaniującą sobie na pianinie, w tle delikatnie udzielają się pozostałe instrumenty. I nic więcej, bo i po co? Kandace unika przerostu formy nad treścią, zamiast tego jest naturalnie, szczerze i mocno lirycznie. Płyta zawiera kilka autorskich kompozycji wokalistki, standard jazzowy Soul Eyes skomponowany przez Mal'a Waldron'a, a także kilka utworów skomponowanych m.in przez Jessego Harrisa czy Shelby'ego Lynne'a. W tym miejscu trzeba powiedzieć o gościach, którzy wystąpili na płycie, bo są to sami znakomici muzycy. Wspomniany wcześniej multiinstrumentalista Jesse Harris, perkusista Vinni Colaiuta, gitarzysta Dean Parks, trębacz Terence Blanchard, organista Pete Kuzma, basista Dan Lutz oraz perkusjonalista Pete Korpela. Wyjątkowi goście, którzy wspomagają wokalistkę- są oni jednak dodatkiem, bo ta najważniejsza jest właśnie Kandace. Ja coś czuję, że ona jeszcze namiesza. Zresztą jeśli debiutancką płytę jakiegokolwiek artysty wydaje wytwórnia Blue Note wiedzcie, że możecie ją kupić w ciemno. Za Blue Note stoi tradycja, wiedza i intuicja, wytwórnia wydaje płyty takich artystów jak Herbie Hancock, John Coltrane czy Gregory Porter, teraz do muzycznej rodziny Blue Note dołączyła Kandace Springs. Debiut, jakiego może sobie życzyć każdy artysta.
Seria Empik Jazz Club na czarnej płycie !
Empik Jazz Club- wyjątkowa kolekcja na płytach CD oraz winylowych

  Co prawda płyty te miały premierę kilka dni temu ale postanowiłam o nich napisać. Empik Jazz Club to seria wydawnicza, w ramach której prezentowane są płyty największych artystów polskiego jak i zagranicznego jazzu. W ramach serii wydano 31 podwójnych albumów CD, takich artystów jak: Louis Armstrong, Miles Davis, John Coltrane, Charlie Parker, Frank Sinatra, Ray Charles, Krzysztof Komeda i wielu wielu innych. Prawdziwe "creme de la creme" jazzowego świata. Co ciekawi i przyciąga najbardziej to dobór artystów, fani klasycznego brzmienia mogą zasłuchać się w nieśmiertelnym Milesie Davisie, Johnie Coltranie czy Billu Evansie, dla miłośników klasycznej wokalistyki jazzowej: Ella Fitzgerald, Billy Holiday czy Nina Simone. Oprócz klasyków, stanowiących filar muzyki jazzowej, w serii zaprezentowano również niezwykle zdolnych artystów współczesnych, Leszka Możdżera, Marcina Nowakowskiego czy Matta Duska. Innymi słowy, jazz dla każdego ! Od kilku dni, fani brzmienia analogowego mogą znaleźć na półkach sklepowych kilka tytułów z serii na płytach winylowych. Dotychczas na winylu wydano pięć płyt, starannie wyselekcjonowane standardy jazzowe od Franka Sinatry, Milesa Davisa, Johna Coltrana, Ray'a Charlesa oraz Elli Fitzgerald. Niedługo na winylu ukaże się również Krzysztof Komeda. Niewykluczone, że płyt będzie więcej. Dodatkowo płyty jak na winyle mają stosunkowo atrakcyjną cenę, znajdziecie je w empiku w cenie 66,99. Empik Jazz Club, czyli jazz dla każdego.


   Na koniec opowiem Wam jeszcze tylko o moim małym ubiegłoniedzielnym szaleństwie. Otóż pani w dredach lubi bujać w obłokach, zawsze ciągnęło mnie w przestworza. Tak więc spełniłam swoje marzenie i  odbyłam mały lot motolotnią :) Uczucie odrywania się od ziemi jest niesamowite, strach połączony z ciekawością podczas lotu- jeszcze bardziej. Wrocław widziany z lotu ptaka i przelot nad Odrą, to coś absolutnie pięknego ! Tak mi się to spodobało, że już planuję kolejny lot, tym razem może we wrześniu i napewno dłuższy ! Do następnego ! :) paniwdredach

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz